Komentarz do propozycji zmiany nazw ulic w Lublinie

Właśnie jeździmy busami Lublin City-Tour ul. Hempla, gdzie mamy nagrania audio-guide, do których tekst napisałem ja – zdecydowany antykomunista. Cytuję: „Hempel był komunistą i przed wojną – tłumaczem dzieł Lenina na język polski. Ale założone przez niego sklepy LSS Społem, istnieją do dzisiaj”. Ale w czasie postoju przy czerwonych światłach dodaję już przez mikrofon. „Stalin zaprosił Hempla do Moskwy i tam skrócił mu życiorys”. Dodaję przy okazji, że LSS Społem liczy w Lublinie około 40 sklepów, piekarnie i cukiernie. W 2013 r. obchodziło swoje stulecie. Profesor Raabe był z nominacji PKWN, ale Józef Skłodowski (dziadek naszej noblistki), pierwszy dyrektor Gimnazjum Wojewódzkiego, był z carskiej nominacji. Pamiętajmy, że w PRL wszystkie uczelnie w Polsce, poza jednym KUL-em, były komunistyczne i państwowe, a wykształciły setki tysięcy wspaniałych fachowców w różnych dziedzinach. Nie znamy też dokładnie ceny, jaką KUL płacił władzom PRL za tzw. niezależność. Kierując się logiką rewanżu, powinniśmy zmienić nazwę ul. Królewskiej, nadanej z okazji koronacji cara Aleksandra Romanowa na króla Polski, o czym mało kto wie. Królewska ładnie kojarzy się z Placem (króla) Łokietka. Nazwać ją ul. Carską, choć w sensie formalnym, to się niczym nie różniło, byłoby to haniebne dla Polaków. Mamy w Lublinie ul. gen. Zajączka, który był carskim namiestnikiem i gorliwym służbistą. Czy mamy dalej polować na „czerwone czarownice”, które zapisały się pozytywnie w historii Lublina, brać nieudolnie rewanż za lata dyskryminacji nie-komunistów? Przykładem takiej patologii myślenia jest wypowiedź jednego ważnego urzędnika w sprawie „Pomnika Nieznanego Żołnierza”, że pomnik powinien być tylko dla żołnierzy AK. Pomnik, zafałszowany w treści przez komunistyczne władze w 1962 r., gloryfikował prawie wyłącznie żołnierzy LWP, AL i BCh. Oprócz anachronicznej płyty „NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁ W WALCE O WYZWOLENIE NARODOWE I SPOŁECZNE”, wśród 24 miejsc pól bitewnych, aż 20 dotyczyło bitew z udziałem tych wojsk. Te cztery pozostałe – to: Kutno, Kock, Narvik i Monte Cassino. Warszawa pojawiła się 2 razy – jako wkroczenie I Armii WP na Pragę w 1944 i z okazji wyzwolenia (ruin) Warszawy w 1945. Nie było nic o bohaterskiej obronie Warszawy w 1939 i o Powstaniu Warszawskim. Nie było nic o Westerplatte, Wiźnie, itp. Czy właściwym komentarzem do tego pomnika jest stwierdzenie, że powinno się eksponować tylko żołnierzy AK? A dlaczego nie można użyć argumentu, że wraca się do idei pomnika przedwojennego, lub nie umieści się jednej tablicy: „Nieznany żołnierz poległy za Ojczyznę”, symbolizującą wszystkich – od wojów Mieszka I – aż po czasy powojenne? Ulic w Lublinie dostatek. Wójtowicza usunięto już sprzed dworca PKP – niech sobie patronuje na Czechowie. Chwała wszystkim zasłużonym dla Lublina i poległym w obronie Ojczyzny, tym bardziej, że w przeciwieństwie do Mariana Buczka, wymienieni patroni nie zhańbili się antypolską działalnością.

Dodaj komentarz