26. Gawdzik Czesław

Kontynuuję serię „Stu sławnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Postacią na środę będzie nasz lokalny bohater, niedoceniany przez wiele lat – Jan Gilas, którego postać promuje dziennikarz Janusz Malinowski. Postacią na wtorek będzie jeden z głównych architektów, tworzących powojenny Lublin. Jest nim Czesław Gawdzik.

26. Gawdzik Czesław ( 1910-1993) – architekt. W 1935 r. ukończył architekturę na Politechnice Lwowskiej. Od 1938 r. mieszkał w Lublinie. W 1945 r. został dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Planowania Przestrzennego Województwa Lubelskiego i prezesem ZG Stowarzyszenia Architektów Polskich. Po wojnie zajął się częściową odbudową lubelskiej katedry – m.in. zakrystii akustycznej i fasady i oraz przebudową portyku. W Lublinie zasłynął jako główny projektant miasteczka akademickiego UMCS. Pierwsze projekty inwestycyjne na UMCS realizował od 1949 r. wspólnie z architektem Tadeuszem Witkowskim (gmach Fizyki, Matematyki i Chemii), a następnie – od 1953 r. – budynki Weterynarii. Kolejne obiekty poszczególnych wydziałów UMCS i Akademii Rolniczej realizował już sam. Architekt doskonale czuł się w renowacji i częściowej przebudowie historycznych zabytków (katedra, pałac Leszczyńskich – klasztor karmelitów, jak i w propagowaniu nowych trendów modernistycznych w architekturze, wprowadzając funkcjonalne rozwiązania urbanistyczne, jak przestrzeń między obiektami i duża ilość zieleni. Wraz z H. Gawareckim wydał przewodnik „Ulicami Lublina”. Zmarł w Lublinie.

Lublin – miastem urzędniczej inercji

Slogan „Lublin – miasto inspiracji”, ogłoszony z okazji kandydowania miasta do Europejskiej Stolicy Kultury, nie pokrywa się z rzeczywistością. Jest to miasto, w którym urzędnicy reprezentują mentalność carskich czynowników sprzed stu kilkudziesięciu lat, a „miasto inspiracji” bardziej zasługuje na miano „miasto urzędniczej inercji”.
Dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki Jakub Kosowski, odpisując nam w maju 2013 r. w imieniu prezydenta Lublina napisał w uzasadnieniu odmowy wjazdu naszych busów na Stare Miasto, że nasze pojazdy „mogą stanowić zagrożenie bezpieczeństwa dla pieszych” – nie powołując się przy tym na żadne raporty Policji i Straży Miasta. Kiedy zażądałem powołania komisji biegłych, którzy by orzekli – na jakiej podstawie nasze pojazdy są bardziej niebezpieczne od tych, które wjeżdżają na Stare miasto, władze uchyliły się od odpowiedzi a tej sprawie.
Wiceprezydent Lublina, Arkadiusz Szymczyk napisał w 2015 r., najpierw trzeba „zbadać nastroje społeczne” – a więc co? – grozi rewolucja w mieście z powodu naszych busów?

Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Stare Miasto, Marcin Pukas, po kilku miesiącach od złożenia przez nas pisma, na moje kilkukrotne żądanie podał nam termin kolejnego posiedzenia rady. W grudniu 2015 r., kiedy akurat byłem za granicą, na zebraniu rady w obecności mojej żony tłumaczył obecnym, że w sprawie głosowania na temat wjazdu naszych busów zasięgał opinii w różnych urzędach i u radców prawnych. Między innymi zwrócił się do Zarządu Dróg i Mostów, administrującego drogami w mieście, gdzie mu powiedziano, że stanowisko Zarządu jest skutkiem braku zgody Miejskiego Konserwatora Zabytków, Huberta Mącika. Przewodniczący Zarządu Dzielnicy SM, Marcin Pukas, w dniu 15 grudnia 2015 r. nie chciał dopuścić do głosowania w tej sprawie, powołując się na rzekomą opinię radców prawnych Urzędu Miasta i przepisy administracyjne, proponując ten temat przełożyć na następne posiedzenie w lutym 2016 r. „Przyparty do muru” przez moją żonę – cyt.: – „jakie przepisy Panu zabraniają przeprowadzić głosowanie?”, gdy zabrakło mu argumentów – ustąpił. Wynik głosowania był: 5 – za, 2 – przeciw, 1 – wstrzymujący się.

Miejski Konserwator Zabytków, Hubert Mącik, kiedy dowiedział się że Zarząd Dróg i Mostów zwalił odpowiedzialność na niego, zareagował z oburzeniem, że to nieprawda, a kiedy dowiedział się że w lipcu 2016 r. urzędnicy ZDiM w wraz z urzędnikami Urzędu Wojewódzkiego nie są przeciwni wjazdowi naszych buów na Stare Miasto, wyraził się, że (cyt.): „chcą być świętsi od papieża”.

Andrzej Matacz (już śp.) i Lech Kowalczyk z Zarządu Dróg i Mostów, wyrazili się prywatnie, osobiście nie są przeciw naszej usłudze i że tylko wykonują instrukcje zwierzchników, ale pan L. Kowalczyk znany prywatnie jako zacna osoba, dał mi do podpisania umowę, wymuszając na mnie zakup znaku drogowego na drodze publicznej za 1000 zł + VAT (230 zł) oraz zmuszając mnie do opłat 600 zł miesięcznie za tzw. kopertę (parkowanie na wyłączność).

Radny Leszek Daniewski, w 2013 r., w rozmowie prywatnej z przewodnikiem Ryszardem Łozińskim wyraził się, że City Tour to świetna idea i że te pojazdy powinny jeździć po Starym Mieście, ale kiedy okazało się, że ja wniosłem skargę do Komisji Rewizyjnej na prezydenta Lublina, postanowił mnie za to „ukarać”, głosując politycznie przeciw naszej usłudze.

Radny Marcin Nowak udzielił wielu wywiadów w naszej sprawie, a na posiedzeniu Komisji Kultury wnioskował o wjazd na Stare Miasto i nawet na deptak, ale dwa razy na sesji wykazał dyscyplinę klubową i zagłosował przeciw naszej usłudze. Mimo to, po tym dwukrotnie składał interpelację w mojej sprawie i jest obecnie największym promotorem naszej sprawy.

Radny Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu PiS, mimo mojego pisma w sprawie wniesienia mojej usługi City Tour na sesję rady miasta, odmówił wniesienia sprawy na sesję, tłumacząc że wniosek PiS nie przejdzie z przyczyn politycznych, nie dając tym samym w ewentualnym głosowaniu szansy wykazania się radnym z koalicji rządzącej, a zwłaszcza popierającemu mnie radnemu, Marcinowi Nowakowi.

Zabrakło w radzie miasta 3 Prawych i Sprawiedliwych, którzy by się podpisali pod wnioskiem, żebym nie musiał zbierać podpisów – ale szybko poradziłem sobie i bez nich, odnosząc bez ich pomocy tym większy sukces, bo reprezentujący społeczną siłę.
Stek bzdur, pasmo niekonsekwencji i niemocy – urzędników i radnych.

A ja tymczasem „toczę śnieżną kulę”, która rośnie z każdym miesiącem, która jest wyrazem coraz większego społecznego poparcia i która kiedyś walnie w ten ratusz – bastion ludzi złej woli i arogancji, ludzi o mentalności „carskich czynowników” – symbol miasta urzędniczej inercji.
Wojciech Górski

25. Gawarecki Henryk

Zgodnie z zapowiedzią, kontynuuję listę „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Następną postacią będzie architekt Czesław Gawdzik. Postacią na poniedziałek będzie jego wieloletni współpracownik – Henryk Gawarecki:

25. Gawarecki Henryk (1912-1989) – historyk sztuki, przewodnik po Lublinie. Urodzony w Twerze, w 1921 r. podjął naukę w gimnazjum w Lublinie. Ukończył budownictwo na Politechnice Warszawskiej. W okresie wojny pracował jako technik w różnych miastach GG. Po upadku powstania warszawskiego przebywał w obozie jenieckim w Pruszkowie, z którego uciekł. W 1945 r. przybył do Lublina. Podjął pracę jako inspektor budowlany, a jednocześnie studiował historię sztuki na KUL. W l. 1950-1964 pełnił funkcję Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Miał wpływ na renowację lubelskiego Starego Miasta (1954 r.) i Bramy Krakowskiej. Prowadził zajęcia na KUL z dziedziny muzealnictwa, ochrony zabytków i historii sztuki, prowadził pogadanki radiowe, odczyty i prelekcje, wydawał wiele przewodników po województwie i po Lublinie m.in. „Ulicami Lublina” (wspólnie z Cz. Gawdzikiem), „Lublin – krajobraz i architektura” oraz „O dawnym Lublinie”. Był wiceprezesem Zarządu Wojewódzkiego PTTK oraz członkiem wielu towarzystw. Zmarł w Lublinie. Żona – Maria z Pożaryskich i córka pracowały w Bibliotece im. H. Łopacińskiego. Imieniem Gawareckich została nazwana ulica w Śródmieściu Lublina.

Dziękuję wszystkim zaangażowanym w poparcie naszej usługi Lublin City-Tour

Przez prawie 4 lata moją akcję wspierali zawodowi i społeczni dziennikarze: Dominik Smaga z Dziennika Wschodniego, Małgorzata Szlachetka z Kuriera Lubelskiego, Sebastian Pawlak z Nowego Tygodnia, Piotr Korzeb z Radia Freee, Bogna Bender-Motyka i Ryszard Hołubowicz z Telewizji Niezależny Lublin, Magdalena Stachyra z Głosu Lublina.

Naszą akcję popierali niektórzy radni: dwukrotnie Zbigniew Ławniczak i Marcin Nowak i raz Zdzisław Drozd składali interpelację do Urzędu Miasta w naszej sprawie. Marcin Nowak udzielił wiele razy wywiadu do lubelskich mediów jako promotor naszej sprawy. Pointą jego stanowiska w naszej sprawie jest ostatni wywiad w Kurierze Lubelskim z 28 stycznia 2017 r.

Niezależnie od wyniku głosowania – dziękuję wszystkim dziennikarzom, reprezentującym potężną, „czwartą władzę” za popieranie naszej sprawy, a w niektórych przypadkach – przynajmniej za życzliwą neutralność. Dziękuję również wymienionym radnym, którzy podjęli się tego zadania – Z WŁASNEJ WOLI, NIE LOBBOWANI PRZEZE MNIE, wykazując właściwą postawę powołania do służby publicznej oraz wrażliwość na cudze problemy. Taka powinna być idea samorządu!

Dziękuję również wszystkim, którzy zaangażowali się w popieranie naszej usługi w sondażu i w akcji zbierania podpisów.

Kiedy był sondaż w Dzienniku Wschodnim (8-10 lipca 2015 r.), jeszcze nie miałem założonego facebooka, ale wygrałem z panem Żukiem w stosunku 54% do 43%, przy 3% neutralnych.

Kiedy we wrześniu 2016 r. ogłosiłem akcję zbierania podpisów pod moim wnioskiem, wśród moich znajomych z Lublina, którzy mogli mnie osobiście wesprzeć, było mniej niż 100 osób. W tym towarzystwie były osoby, od których nie oczekiwałem poparcia – ze względu na pracę w urzędzie lub dopiero co zawartą znajomość (nieelegancko zawierać znajomość po to, by od razu prosić o poparcie). Ale były też w naszej sprawie własne inicjatywy dopiero co poznanych osób. Dzisiaj osób znajomych z Lublina mam już 256, czyli ponad dwa i pół razy więcej, niż kiedy zbierałem podpisy. Wbrew szyderstwu niektórych, że ja tych podpisów nie zbiorę nawet przez pół roku, ja tysiąc podpisów miałem już w ciągu miesiąca, mimo iż dokładnie połowę tego czasu byłem poza Lublinem! Akcja zbierania podpisów i społeczne poparcie, przerosły moje oczekiwania. Mam wielki szacunek dla wielu ludzi, między innymi do tych, którzy wcześniej byli związani politycznie i z SLD i z Ruchem Palikota – i też udzielali mi poparcia, mimo iż mój rodowód polityczny był trochę inny. To dało mi wiele do myślenia, że w KAŻDEJ SPRAWIE NALEŻY W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI WIDZIEĆ CZŁOWIEKA I JEGO PROBLEMY! To moje społeczne doświadczenie chciałbym wykorzystać w kampanii samorządowej, współtworząc społeczną, multi-polityczną listę do rady miasta – bez względu na polityczne sympatie. Ponieważ znaczna część ludzi głosuje nie na dane partie: PO i PiS, tylko przeciw nim – upatruję wielką szansę dla tak szerokiego ruchu, który będzie reprezentować osoby, a nie szyldy polityczne, gdzie partyjni bossowie decydują, czy kogoś umieścić na liście i na którym miejscu.

AMICUS CERTUS IN RE INCERTA CERNITUR! – „Przyjaciół pewnych poznajemy w sytuacjach niepewnych”.

Podpisy zbierały osoby i z facebooka i spoza niego – wśród sąsiadów i znajomych w pracy.

Spośród prawie setki osób z facebooka, 3 osoby – „bliscy znajomi” – kategorycznie odmówiło poparcia ze względów „politycznych”, 9 osób zadeklarowało osobiste poparcie, ale tylko na deklaracji się zakończyło. Inni w ogóle nie zareagowali, ale wiele z nich, bliżej poznanych po tym fakcie, chętnie by się włączyło teraz do tej sprawy. Pozytywnie zareagowało co najmniej 20 osób z facebooka (jeżeli pominąłem niektóre osoby, to najmocniej przepraszam – proszę o ewentualne przypomnienie na czacie). Postanowiłem nie zbierać podpisów od radnych.

Niezależnie od wyniku głosowania w Radzie Miasta, ja już odniosłem sukces! – zademonstrowałem własną inicjatywę społeczną i siłę społecznego poparcia. Chciałbym podziękować imiennie wszystkim, którzy okazali swoją życzliwość w złożeniu swojego podpisu i dodatkowo – ofiarność w zbieraniu podpisów od innych osób. Są to (w porządku alfabetycznym):
1. Bartłomiej Bałaban,
2. Andrzej Dziwina,
3. Luiza Dutkowiak,
4. Klaudia Giordano,
5. Michał Gołota,
6. Dorota Jurkowska,
7. Dariusz Kobylas,
8. Irena Kowalczyk,
9. Ryszard Łoziński,
10. Magda Mazur-Ciseł,
11. Michał Mozgawa,
12. Anna Odzimek,
13. Dominik Pobereszko,
14. Nikodem Polak,
15. Olga Rybołowicz,
16. Sylwia Rzymczyk-Kuzioła,
17. Przemysław Szot,
18. Michał Szewczuk,
19. Jolanta Terlecka-Bogusiewicz,
20. Mariusz Tobiasz.

Mocno naszą akcję wspierali dziennikarze:
21. Bogna Bender-Motyka,
22. Ryszard Hołubowicz,
23. Piotr Korzeb,
24. Magdalena Stachyra

i radni:

25. Zdzisław Drozd,
26. Zbigniew Ławniczak,
27. Marcin Nowak.

Spośród osób spoza facebooka chciałbym szczególnie podziękować Tadeuszowi Woźniakowi, który zebrał kilkaset podpisów. Bez niego czas akcji zbierania podpisów byłby o wiele dłuższy.

Na nich Państwo mogą liczyć! Wszystkim wymienionym – dziękuję!

Wszystkich – którzy mnie poparli i którzy jeszcze dotąd mnie nie poparli, zapraszam na sesję Rady Miasta Lublin w dniu 2 lutego 2017 r. Nasza sprawa będzie w punkcie 5.10. porządku rady.

Do zobaczenia w czwartek,
Wojciech Górski

24. Frankowski Leon

Kontynuuję serię „Wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”.
Z tego cyklu, następnymi osobami, zasłużonymi dla Lublina będą architekci, którzy odbudowywali i budowali powojenny Lublin. Będą to: Henryk Gawarecki i Czesław Gawdzik. Postacią na dzisiaj jest komisarz powstańczy na Lubelszczyznę, 20-letni Leon Frankowski:

24. Frankowski Leon (1843-1863) – powstaniec. Urodzony w Liwkach Szlacheckich na Podlasiu. Uczęszczał do szkół w Warszawie. Wraz z dwoma braćmi brał udział w manifestacjach patriotycznych i założył pierwszą tajną drukarnię w Warszawie. Należał do powstańczej organizacji Czerwonych. Po aresztowaniu brata i jego zsyłce na Sybir w 1862 r., udał się na Lubelszczyznę, rozwijając tam działalność konspiracyjną wśród młodzieży. Został komisarzem na województwo lubelskie. Na początku stycznia 1863 r., z jego inicjatywy podjęto decyzję o terminie wybuchu powstania. Po jego wybuchu, w dniu 22 stycznia 1863 r., zorganizował oddział, złożony głównie ze studentów Instytutu w Puławach. Zdobył Kazimierz, a następnie, 24 I zwyciężył pod Kurowem. Jego oddział został rozbity 8 lutego pod Słupczą, a on – ranny w bitwie, ukrył się w Sandomierzu. Ujęty przez wojsko carskie, został postawiony przed sądem. Wobec odmowy współpracy z caratem, został powieszony w Lublinie w dniu 16 IV 1863 r. Jego ciało spoczęło w zbiorowej mogile powstańców. Ekshumowane w 1916 r., zostało przeniesione do sarkofagu na cmentarzu przy ul. Lipowej. W Lublinie pamięć o nim uczczono nazwą ulicy jego imienia.

Projekt obywatelski uchwały w sprawie wjazdu pojazdów City Tour na sesji Rady Miasta w dniu 2 lutego 2017 r.

Ogłoszona przeze mnie w dniu 8 września 2016 r. akcja zbierania podpisów w sprawie projektu obywatelskiego uchwały Rady Miasta, zakończona złożeniem wniosku w dniu 8 listopada 2016 r. z podpisami do biura Rady Miasta, doczekała się finału. Przewodniczący skierował pismo do radców prawnych, by zbadali treść uchwały pod względem formalnym oraz listy podpisów do sprawdzenia. Przed złożeniem 88 list z 1655 podpisami za pokwitowaniem, wszystkie podpisy zeskanowałem. 

Przewodniczący rady miał 3 miesiące na umieszczenie naszego projektu w porządku posiedzenia rady. Dzień 2 lutego jest ostatnim możliwym terminem, bo już 9 lutego przekracza termin 3 miesięcy.

Przed zbliżającą się sesją, na temat wracającej sprawy zaczęła pisać ponownie lubelska prasa. Ponieważ powoływałem się na wygrany w Dzienniku Wschodnim sondaż w sprawie naszej usługi (8-10 lipca 2015), żeby poprawić samopoczucie panu Żukowi, Kurier Lubelski rzekomo przeprowadził osobny sondaż, w którym przedstawiono zupełnie inne wyniki (57% – nie, 35% – tak, 8% – nie miało zdania). Zdumiewające jest, że spośród ponad 250 znajomych z Lublina na facebooku, nikt nie poinformował mnie o jakimkolwiek sondażu, a jeden radny wyraził się wprost, że żadnego sondażu nie było.

Mocno „przejechała się po mnie” sama naczelna Gazety w Lublinie (regionalnego oddziału GW), co poczytuję sobie za zaszczyt (atak przez gazetę pana Michnika – mnie nobilituje!).

23. Firlej Jan

Z cyklu „Stu sławnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina” w piątek będzie prezentowany komisarz powstańczy na Lubelszczyznę, 20-letni Leon Frankowski. Na dzień 27 stycznia przedstawiam potężnego magnata z XVI wieku, urodzonego w Dąbrowicy, Jana Firleja:

23. Firlej Jan (1521-1574) – marszałek wielki koronny, działacz reformacji. Urodzony w Dąbrowicy (obecnie Lublin). Studiował w Lipsku i w Padwie. Był posłem, senatorem, od 1563 r. – marszałkiem wielkim koronnym, a później także wojewodą i starostą krakowskim. Po śmierci Zygmunta Augusta chciał przeforsować Lublin na miejsce przyszłej elekcji nowego króla. Podpisał akt konfederacji warszawskiej (1573 r.), gwarantującej wolność religijną. Był jednym z polskich kandydatów na króla Polski. W czasie elekcji popierał kandydaturę króla Szwecji Jana Wazy, a później – Henryka Walezego. W czasie koronacji Henryka Walezego na króla Polski, wymusił na królu złożenie przysięgi, gwarantującej wolność religijną dla protestantów, głosząc: „Jurabis, rex, promisisti” (królu, obiecałeś przysiąc). Magnat zmarł w Kocku. Firlejowie postawili pierwszy magnacki pałac w Lublinie (zwany Lubomirskich – obecnie gmach Wydziału Politologii UMCS). Syn kalwina Jana – Henryk, jako prymas ufundował w kościele dominikanów kaplicę z najpiękniejszą sztukaterią (Jan Wolff) oraz nagrobkami pradziadka i dziadka. Jan Firlej został uwieczniony na obrazie Jana Matejki „Unia Lubelska”.

22. Dobrucki Stanisław

Kontynuuję serię „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. W piątek prezentowaną postacią będzie postać z XVI wieku – marszałek wielki koronny, Jan Firlej. W czwartek będzie, pozostający w cieniu sław: Biernackiego, Jaczewskiego i Chodźki, wybitny lubelski lekarz i społecznik, Stanisław Dobrucki:

22. Dobrucki Stanisław (1862-1919) – lekarz, działacz społeczny. Urodzony w Szarogrodzie na Podolu, ukończył studia w Warszawie i w czeskiej Pradze. W 1887 r. zamieszkał w Lublinie. Został ordynatorem Szpitala Żydowskiego przy ul. Lubartowskiej, a następnie Szpitala św. Wincentego a Paulo przy ul. Staszica. Dobrucki okazał się znakomitym chirurgiem i organizatorem, zaopatrując oddział w najnowsze zdobycze techniki (rentgen). Zasłynął także jako pionier w wykonywaniu operacji wyrostka robaczkowego (1904 r.)., a także w zwalczaniu cholery w 1892 r. Był przez 6 lat (aż do śmierci) prezesem Lubelskiego Towarzystwa Lekarskiego. Poza działalnością zawodową, lekarz angażował się w działalność społeczną, polityczną i kulturalną. Kandydował do rosyjskiej Dumy oraz zasiadał w Radzie Miasta. W czasie I wojny światowej otrzymał list pochwalny od dowództwa rosyjskiego za ratowanie rannych żołnierzy. Wsparł Muzeum Lubelskie swoją bogatą kolekcją numizmatyczną. Utworzył również kwartet smyczkowy, a następnie orkiestrę, w której sam grywał na różnych instrumentach. Zmarł w Lublinie. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej. Był żonaty, miał syna i 3 córki.

21. Daszyński Ignacy

Kontynuuję poczet „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. W czwartek będzie prezentowany lekarz i społecznik Stanisław Dobrucki. Natomiast w środę – człowiek, który z powodu jednej intensywnej nocy w Lublinie wszedł na trwałe do podręczników historii oraz do historii Lublina. Był nim lewicowy polityk i działacz niepodległościowy – Ignacy Daszyński:

21. Daszyński Ignacy (1866-1936) – polityk, marszałek sejmu, wicepremier rządu II RP, kilkudniowy premier Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej w Lublinie. Urodził się w Zbarażu. Za działalność patriotyczną został usunięty z gimnazjum w Stanisławowie. Po studiach w Krakowie związał się z ruchem socjalistycznym. Był posłem do parlamentu w Wiedniu z ramienia partii PPSD. W czasie I wojny światowej wszedł do Naczelnego Komitetu Narodowego, który uratował Legiony Piłsudskiego. 6/7 listopada 1918 r. politycy z PPS powołali Ignacego Daszyńskiego na premiera Rządu Tymczasowego, który miał swoją siedzibę w pałacu Lubomirskich przy Placu Litewskim w Lublinie. Jego rząd nie miał większego znaczenia – działała jeszcze Rada Regencyjna, która 11 listopada przekazała zwierzchnictwo nad armią Piłsudskiemu, a 3 dni później oprócz niej pełnię władzy Piłsudskiemu przekazał także Rząd Tymczasowy. Daszyński był po przewrocie majowym marszałkiem sejmu, który zasłynął z twardego stanowiska wobec Piłsudskiego – nie zgodził się otworzyć sesji sejmu przy demonstracji siły przez wojsko. Zmarł w Bystrej koło Bielska. Kilkudniowy Rząd Tymczasowy nazwano lubelskim.

20. Czechowicz Józef

W cyklu „Stu sławnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina” jutro przedstawię polityka, Ignacego Daszyńskiego, który spędzając w Lublinie intensywnie jedną noc z 6/7 listopada 1918 r., wszedł na trwałe do podręczników historii i jest kojarzony z Lublinem. Drugą postacią, prezentowaną dzisiaj jest poeta Józef Czechowicz, który wiedziony przeznaczeniem przyjechał z Warszawy do Lublina, by zginąć tragicznie około stu metrów od miejsca swoich narodzin:

20. Czechowicz Józef (1903-1939) – poeta, urodzony w Lublinie w dawnym hotelu „Victoria”, jako syn woźnego hotelowego. Po śmierci ojca w 1912 r., mimo biedy, jego wychowaniem i edukacją zajęła się matka. Po ukończeniu szkół w Lublinie podjął wyższe studia nauczycielskie w Warszawie, a następnie pracował jako nauczyciel. W 1923 r. założył czasopismo literackie „Reflektor”, w którym debiutował utworem „Opowieść o papierowej koronie”. W 1927 r. ukazał się pierwszy tomik jego poezji „Kamień”, za co otrzymał od władz stypendium i wyjechał na 2 lata do Francji. Po powrocie do Lublina wydawał w mieście krótko 2 dzienniki: „Kurier Lubelski” i „Dziennik Lubelski”. W 1932 r. wraz z Franciszką Arnsztajnową założył Lubelski Związek Literatów i wydał później tomik poezji „Stare Kamienie”. W 1933 r. przeprowadził się do Warszawy, współpracując z wieloma czasopismami. Został też pierwszym redaktorem kulturalnym polskiego radia. Po wybuchu wojny, 9 września 1939 r. zginął od bomby w zakładzie fryzjerskim w Lublinie. Poeta został upamiętniony pomnikiem – w miejscu jego śmierci, na placu jego imienia. Jest też muzeum biograficzne jego imienia – na Starym Mieście, przy ul. Złotej.