Argumentacja władz Lublina – jak druk gazety „Prawda” w ZSRR – ten sam stopień zakłamania!

Wczoraj w Panoramie Lubelskiej podałem, że „ograniczanie ruchu pojazdów” na Starym Mieście przez władze miasta brzmi jak druk gazety „Prawda” w ZSRR – nigdzie indziej pojazdy elektryczne do wożenia turystów nie są blokowane przy wjazdach do zabytkowych części miast – i nigdzie indziej pojazdy dostawcze nie mogą wjeżdżać do strefy zabytkowej aż do południa!

Skutek jest taki – że trwają rozmowy władz miasta z restauratorami, by ograniczyć im czas wjazdu zaopatrzenia. Pięć lat temu, zanim zacząłem świadczyć usługę Lublin City-Tour, szlaban dla pojazdów dostawczych był po godzinie 11:00. Ale restauratorzy odpowiednio zadbali o to, by władze miasta przychyliły się do wydłużenia czasu wjazdu tych pojazdów, żeby nie musieli wcześniej przychodzić do pracy. Ciekawe – ile obfitych kolacji z odpowiednimi drinkami musieli zapewnić restauratorzy miejskim decydentom za wydłużenie dla nich czasu wjazdu tych pojazdów?

Krzyk władz miasta, że Stare Miasto, a zwłaszcza rynek – jest strefą pieszych – ma się nijak do zawalenia pojazdami dostawczymi tej części miasta CODZIENNIE (oprócz niedziel) – do samego południa! Można pić kawę pod parasolem, gdy nad głową tłucze się śmieciarka! Można iść z maluchami na rynek, przeciskając się między samochodami dostawczymi.

Ale – skutkiem ubocznym odmowy w mojej sprawie ma być ograniczanie wjazdu pojazdów dostawczych do godz. 10:00! Władze już restauratorom wskazują winnego – że to przeze mnie!

Przeze mnie? – gdyby mi pozwolono jeździć busami elektrycznymi, to nie zarzucałbym władzom hipokryzji w tej sprawie! – a jak ograniczać – to najpierw te ciężkie!

Swoją drogą – czy transport coca-coli, piwa i wody mineralnej musi się odbywać codziennie? – przecież to nie jest produkt nietrwały! Najdziwniejsze, że do każdego lokalu przyjeżdża inny zaopatrzeniowiec. A może narzucić restauratorom jednego hurtownika lub przewoźnika, wyłonionego w przetargu? Czy dowóz nie psujących się napojów nie może odbywać się tylko 2 razy w tygodniu – do godz. 10-tej – w poniedziałek po weekendzie (by zabrać puste butelki po piwie) i w piątek – przed weekendem? A nie – jak dotychczas, staczane codziennie beczki przy siedzących pod parasolami i grupami dzieci przed rynkiem.

Każdy kij ma dwa końce! Z likwidacji zaopatrzenia w rynku w godzinach szczytu turystycznego też się ucieszę jako przewodnik, też zdobędę poparcie wszystkich miejskich przewodników i turystów!

Dodaj komentarz