Odpowiedź posłowi Januszowi Sanockiemu, że „liberum veto” i skorumpowane sądy zniszczyły Polskę

Nie lubię wypowiedzi, które jako slogany zastępują rzetelną ocenę sytuacji.

Najgorsze – kiedy politycy do swoich celów tworzą demagogiczne teorie, które nie pozwalają wyciągać właściwych wniosków. JESTEŚMY TAK OGŁUPIONYM NARODEM, że przydałaby się obowiązkowa edukacja historyczna dla parlamentarzystów! (słuchałem żenującej debaty w senacie o Mieszku I, który był „gwałcicielem”, palił wioski, mordował przeciwników itp. A gdzie szanowna senator z PO wyczytała takie „rewelacje”? – Mieszko I, jeśli czymkolwiek różnił się od innych, współczesnych mu władców, to właśnie geniuszem politycznym!).

Ale miało być o liberum veto. Unia Polski z Litwą, zawarta pod koniec XIV wieku, łączyła dwa państwa – Polskę z uporządkowaną monarchią stanową, należącą do zachodnioeuropejskiego kręgu kulturowego i wielkie terytorialnie państwo litewsko-ruskie, będące spadkobiercą tradycji bizantyjsko-mongolskiej (dopiero co po zrzuceniu mongolskiego jarzma). To był dualizm ustrojowy państwa Jagiellonów, w którym w jednej jego części był silny egalitaryzm szlachecki, wyrażający się w ruchu egzekucyjnym, ocenianym pozytywnie jako wyraz troski obywatelskiej, a w drugiej jego części – niemal despotyczna władza lokalnych książąt litewsko-ruskich, wywodzących się od Giedymina i od Ruryka. Po Unii Lubelskiej było wiadome, że to hybrydowe ustrojowo państwo będzie skazane na upadek, bo udzielni magnaci z Ukrainy i Rusi – „królewięta” – jak ich nazywał Sienkiewicz, mieli gdzieś demokratyczny (przynajmniej dla szlachty) ustrój Rzeczypospolitej.

Przyczyn upadku Rzeczypospolitej było bardzo dużo. Gdybyśmy mieli je uporządkować, to jedną z ważniejszych była antypolska polityka wielu polskich królów elekcyjnych (za wyjątkiem Batorego i Sobieskiego). Działalność dwóch pierwszych Wazów, oprócz wielu sukcesów i korzyści, spowodowała fatalny dla Polski układ sił i wewnętrzne osłabienie państwa. Pierwszym grabarzem państwa był idealizowany przez Sienkiewicza Jan Kazimierz! Panie Pośle, Januszu Sanocki – ZERWANE DWA PIERWSZE SEJMY BYŁY Z INSPIRACJI JANA KAZIMIERZA, bo to były jego doraźne interesy (m.in., żeby sejm nie ułaskawił H. Radziejowskiego, pozbawionego przez króla funkcji wicekanclerza za publiczne ujawnienie romansu Jana Kazimierza z Elżbietą, żoną podkanclerzego. Gdy marszałek sejmu Fredro nie zgodził się na przedłużenie obrad sejmowych, król odetchnął z ulgą. Sam „winowajca” Siciński tajemniczo „zniknął” na kilka dni – ukryty nie wiadomo przez kogo, żeby nie mógł wycofać swojego „veto”). Państwo było „toczone przez ustrojową gangrenę”, która pogłębiała się z każdym dziesięcioleciem. Jednym z ważniejszych magnackich dochodów był tzw. jurgielt” (z jęz. niemieckiego „Jahrgeld” – roczna pensja) – łapówki od obcych mocarstw – głównie cesarstwa austriackiego i Francji (czym nie gardzili nasi „bohaterowie” – Czarniecki i Sobieski), a w XVIII wieku – przede wszystkim od Rosji (nie różniło się to od obecnego bycia redaktorem obcej gazety). Można by o tym pisać długo…

Zgadzam się z opiniami o „liberum veto” i skorumpowanych sądach – ale to jest „myślowa droga na skróty”! Historyk Konopczyński napisał przed wojną, że kiedy był rokosz Zebrzydowskiego w 1606 r. „warto było przelać krew bratnią, żeby jedna ze stron zwyciężyła”(!!!). Otóż – albo byłby królewski absolutyzm Zygmunta III, wprowadzony bez większych kosztów społecznych, utrzymujący w ryzach bezkarnych magnatów kresowych, albo Zamoyskiego zasada egalitaryzmu szlacheckiego ukróciłaby swawole magnatów. A tak – to mieliśmy jedyne państwo w Europie, gdzie słaba była i władza uchwałodawcza (sejm), paraliżowana przez „liberum veto” i władza wykonawcza, ograniczana najpierw w „pactach conwentach”, a następnie przez sejm. W tym czasie we Francji zwyciężył absolutyzm, a w Anglii – demokracja parlamentarna. Oba – zupełnie odmienne ustroje dawały państwom siłę, a w Polsce obie władze były słabe! „Reforma” Ludwiki Marii w latach sześćdziesiątych XVII wieku, to było brutalne wprowadzanie absolutyzmu, które wywołało dramatyczną wojnę domową – rokosz Lubomirskiego. Dziwne, że do tej pory jest ukształtowany pogląd, że to dwór królewski miał rację, a nieszczęsnego Lubomirskiego się potępia – jest to kolejny przykład braków w edukacji historycznej i myślenie kategoriami interesów władzy, która jest rozgrzeszana ze swoich czynów. Czyny władzy należy potępić nie tylko ze względów moralnych, ale również ze względów politycznych – jako przykład działań, burzących porządek społeczny i nie osiągania postawionego przez siebie celu! (Nie chcę analizować przyczyn rokoszu – proszę przeczytać mój wpis z 1 lutego 2017).

Panie Januszu – proszę stworzyć „forum myśli historycznej” w polskim parlamencie – chętnie zajmę się edukacją niedouczonych posłów i senatorów.

Dodaj komentarz