Następna postać z cyklu „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina. Jutro będzie przedstawiony najwybitniejszy lubelski lekarz czasów powojennych, światowej sławy okulista, Tadeusz Krwawicz. Postacią na dzisiaj jest przedstawiciel licznej rodziny przemysłowców – młynarzy, który miał stryja i syna o tym samym imieniu. Syn w III RP nie doczekał się zwrotu chociażby części majątku, przejętego przez komunistyczne państwo. Niemiec z pochodzenia, ewangelik, zapisany chlubnie w historii naszego miasta, dokarmiający partyzantów i więźniów Majdanka, Edward Krausse, nazywany też przez Polaków „Krauze” (podwójne „ss” czyta się bezdźwięcznie):
47. Krausse Edward (1889-1942) – przemysłowiec. Z licznej, wielopokoleniowej rodziny lubelskich przemysłowców – młynarzy Krausse trudno wybrać jedną postać, która by się szczególnie wyróżniała. Zrujnowany młyn wodny po dawnej papierni zakupili w 1874 r. dwaj bracia: Edward i Henryk. Wybudowali nowy młyn na Wielkim Stawie Królewskim, zbudowali nowy kanał, a nawet doprowadzili do fabryki linię kolejową. W 1894 r. Edward sprzedał swoje udziały bratu Adolfowi, który miał 4 synów i 3 córki. Po pożarze w 1908 r. młyn został odbudowany i unowocześniony. Robotnicy w fabryce mieli bezpłatne leczenie oraz ubezpieczenie od kalectwa. Najmłodszy syn Adolfa, Edward przeżył bezpotomną śmierć swoich braci. W czasie wojny Kraussowie nigdy nie przeszli na współpracę z okupantem. Edward ściśle współpracował z A. Grygową, dostarczając jej, mimo niemieckiego nadzoru nieodpłatnie mąkę, która szła m.in. do więźniów Majdanka i do partyzantów. Syn Edwarda – Edward, kontynuował patriotyczną tradycję ojca. Za ukrywanie w młynie rannego partyzanta Niemcy rozstrzelali w styczniu 1944 r. 30 ludzi, a sam właściciel uciekł „do lasu”. Prywatny młyn został przejęty przez państwo w 1948 r.