Paradoks JOW-ów, czyli – jak wygrać z Goliatem?

Według Arystotelesa żaden ustrój – monarchia, arystokracja, czy demokracja nie był ani gorszy, ani lepszy od innych. Każdy z nich może być dobry w swojej formie – zapewnić sprawność państwa i prawa obywateli. Ale każdy ustrój może mieć zdegenerowaną formę: monarchia – tyranię, arystokracja – kastę oligarchów i demokracja – ochlokrację, gdzie banda demagogów manipuluje głupią większością i dyskryminuje mniejszość, kierującą się zdrowym rozsądkiem. Logik i filozof, Tadeusz Kotarbiński, autor prakseologii – teorii praktycznego myślenia i działania zwrócił uwagę, że nie ma sytuacji „lepszych i gorszych” – to, co dla jednych wydaje się ich atutem, może być właśnie ich słabą stroną – trzeba tylko umieć znaleźć tę słabą stronę! – Dawid wygrał z Goliatem, właśnie dlatego, że Goliat był olbrzymem! – do tak potężnego przeciwnika trzeba było znaleźć odpowiednią metodę walki. Otóż – Dawidowi łatwiej było trafić z procy w tak potężny łeb! Gdy go procą ogłuszył, dobył jego miecza i uciął mu głowę.

Paradoks JOW-ów polega na ty, że to właśnie dzięki proporcjonalnej ordynacji wyborczej ruch Kukiza mógł wprowadzić do sejmu kilkudziesięciu posłów. Według zasad głoszonych przez Kukiza, w systemie JOW, w obecnym sejmie mógłby się znaleźć co najwyżej on sam i ewentualnie Kornel Morawiecki – pozostali przegraliby z konkurencją PiS i PO. Najlepszym tego dowodem jest, że ŻADEN KANDYDAT RUCHU KUKIZA NIE ZDOBYŁ MANDATU DO SENATU, GDZIE OBOWIĄZYWAŁ SYSTEM JOW! A więc – gdzie jest więc błąd metodologiczny?

Systemu opartego na JOW nie buduje się więc od dachu, tylko od fundamentów!

Ubolewam, że idea 460 okręgów jednomandatowych do sejmu, nie ogarnia swoim zasięgiem rad gmin na prawach powiatu, rad powiatowych i sejmików. To w każdej gminie powinien być fundament demokracji! Obecny, kastowy system lokalnych elit PO-PiS, ewentualnie jeszcze z PSL, gdzie wiecznie z pierwszych miejsc dostają się do rad te same osoby, gdzie jedynym kryterium prolongaty madatu jest wazeliniarstwo wobec partyjnych bossów, eliminuje osoby niezależne, aktywne i z inicjatywą. TO W MAŁYM OKRĘGU WYBORCZYM NA SZCZEBLU GMINY, gdzie ludzie się znają, SĄ WIĘKSZE SZANSE POWODZENIA JOW! By wprowadzić ludzi z JOW do sejmu, potrzebne by były do tego ze dwie kadencje, żeby ludzie wyłonieni w niezależny sposób do samorządu, mogli się medialnie przebijać między znanymi działaczami do kolejnych szczebli władzy.
Kolejnym paradoksem JOW jest brak zgody przeciwników politycznych na wprowadzenie tego systemu – nawet do rady gminy. A więc – czy rzeczywiście, system JOW w wyborach do wszystkich gmin i powiatów godzi w parlamentarną egzystencję jego przeciwników? Akurat bezpośrednio – nie, więc teoretycznie, na te ustępstwa, na ten eksperyment polityczny, przeciwnicy mający przewagę, powinni się zgodzić. Ale inteligentni przywódcy molochów partyjnych, widzą w tym systemie zagrożenie dla ich pozycji na najniższych szczeblach wladzy. Widać więc niebezpieczną tendencję do wejścia ze swoimi partyjnymi wpływami do wszystkich dziedzin życia publicznego.
Szkoda, że nie możemy zobaczyć, jak zafunkcjonowałby ten system na niższych szczeblach samorządu – może byłby to cenny „poligon doświadczalny” do realizacji tej idei na wyższym szczeblu władzy? Pozostaje więc pytanie – jak to zrealizować?
Droga JOW do parlamentu powinna prowadzić samorządowymi schodami. Nie przeskakujmy więc tego szczebla demokracji, bo nic nam z tego nie wyjdzie!

Podobno, rządząca partia PiS chce podnieść w samorządzie anty-demokratyczny próg do minimum 10% poparcia w gminie, w powiecie, czy w województwie! Jeśli ktoś nie jest debilem z matematyki, to wyliczy, że w 5-mandatowym okręgu i tak, żeby dostać mandat, trzeba średnio, nie 10%, tylko 20% głosów! (proste: 100%: 5 mandatów = 20%), czyli – nie ma szans na mandat, jeśli się nie uzyska minimum 17% głosów. Na przykładzie Lublina można zauważyć, że przeciętnemu kandydatowi i tak trudniej dostać się do rady miasta z 5-mandatowego okręgu, niż do sejmu z 15-mandatowego okręgu. Jeśli odejmiemy cztery premiowane mandaty z pierwszych miejsc dla dwóch ugrupowań politycznych, to z całego okręgu pozostaje tylko jeden mandat dla innej osoby – spoza „kasty wybranych” (PO-PiS), do sejmu, dodając do tego PSL i Kukiza – z całej liczby 15 mandatów, po odjęciu 7 mandatów z premiowanych miejsc (3 – PiS, 2- PO, po 1 PSL i Kukiz) – dla reszty pozostaje aż 8 mandatów!

Z okazji dzisiejszego pogrzebu W. Młynarskiego, mimo różnicy poglądów politycznych na obecną rzeczywistość, chciałbym przypomnieć jego „Balladę o szachiście”, znaną z czasów stanu wojennego – trzeba umieć wygrywać z przeciwnikiem – nawet wtedy, gdy zmienia reguły gry! Trzeba, tak jak Dawid – znaleźć słabe strony pozornie silnego przeciwnika!

Wystarczy więc sparafrazować hasło Marksa: „Przeciwnicy partii politycznych – łączcie się (w wyborach do samorządu)! Tylko wystarczająco duży – co najmniej 15-20% wynik dla każdego, niezależnego komitetu, w prawie każdej gminie, może stanowić realną siłę polityczną, z którą powinna się liczyć każda władza.

Dodaj komentarz