Echa „Pozytywizmu lubelskiego” – neomarksizm na KUL

W dniu 6 kwietnia była debata w dawnym Gimnazjum Gubernialnym (przy ul. Narutowicza) na temat lubelskiego pozytywizmu w XIX wieku.

W mojej ocenie, państwo profesorowie stosowali metodologię z czasów „jedynie słusznego systemu”, stawiając znak równości między lubelskim pozytywizmem, a konieczną obecnością Polski w Unii Europejskiej. Przy okazji – pani profesor ubolewała, cytując B. Prusa, że naród był i jest obecnie podzielony, kiedy powinien w kwestiach politycznych być jednomyślny (!).

Po tej celebracji własnych pro-unijnych poglądów przez szacownych profesorów, zabrałem głos z sali (chociaż tradycyjnie – uczestnikom z sali nie wolno polemizować, tylko można zadawać pytania). Zwróciłem uwagę, że wykład o lubelskich pozytywistach jest podparty niepotrzebną ideologią (nie dodałem – zupełnie, jak w czasach obowiązującego marksizmu). Przypomniałem, że XIX-wieczni pozytywiści, to nie tylko teoretycy, publicyści i pedagodzy, ale również przedsiębiorcy, lekarze, duchowni i ludzie wielu innych branż. Przedstawiłem XIX-wieczny kapitalizm jako pozytywną wartość bo każdy kapitalista inwestował SWOJE pieniądze, a jego działalność gospodarcza była nobilitowana przez jego osobistą pracę, natomiast w obecnym systemie dotacji i koncesji stosuje się nierówne kryteria szans.

Pani profesor zwróciłem uwagę, że różność poglądów politycznych i nawet zajadłość walczących stron była i jest wartością pozytywną, bo na tym polega polityczny pluralizm, a system monopartii (z dwoma wasalnymi partiami) już niestety przerabialiśmy – z żałosnym skutkiem.

Dodaj komentarz