Ile razy, w czasie świadczenia usługi Lublin City-Tour, w ciągu dnia, musiałem się przed moimi gośćmi wstydzić za gospodarzy miasta, że to miasto, w okolicach Podzamcza (tzw. Bangladesz), jest tak szpetne i odrażające?! Ta kipiąca we mnie złość na tę urzędniczą nieudolność, niemoc, obcesowość, brak wyobraźni, brak poczucia estetyki i brak poczucia odpowiedzialności za miasto, kumulowana przeze mnie latami, eksploduje tu, w tej książce! Niech ktoś wreszcie zrobi cokolwiek z tym Podzamczem!
Do zmiany wyglądu Podzamcza i ul. Lubartowskiej nie trzeba wielkich pieniędzy – na pewno trzeba mniejszych kwot, niż na niekonieczną przebudowę Placu Litewskiego i na wymianę kostki na deptaku – ale to trzeba widzieć, i to trzeba chcieć zrobić! – tu trzeba uruchomić proces wykupu obiektów przez nowych właścicieli, którzy sami zadbają o ich standardy – na miarę XXI wieku!
Stwierdzam u obecnych władz – zarówno urzędników, jak i radnych – głębokie niezrozumienie idei PEŁNIENIA SŁUŻBY PUBLICZNEJ! – bo na ten lubelski grajdoł ktoś wreszcie powinien zareagować! Stwierdzam też brak wrażliwości u dziennikarzy, pełniących najczęściej rolę dworskich kronikarzy, piszących okolicznościowe panegiryki dla swoich mocodawców – tu powinno się drążyć problem, prowokować do działania, kreować pożądaną rzeczywistość – a nie rejestrować od przypadku do przypadku wyrywkowe zdarzenia – na zlecenie władz. Problem lokalnych dziennikarzy polega na tym, że piszą głównie o tym, co władze robią, albo co zamierzają robić (czasem coś robią) – i to są „artykuły sponsorowane” przez władze. A to właśnie dziennikarze powinni sami pisać – co władze powinny robić! – ile było miejskich reportaży, które wywołując medialny problem, ruszyły sprawy miasta? Poza gazetą „Jawny Lublin” nie ma w Lublinie niezależnej prasy! (szacunek dla zespołu tej gazety).
