Dzisiaj wysłuchałem wywodu jednej przewodniczki po Lublinie, od czasu do czasu oprowadzającej grupy z Niemiec i Włoch, mówiącej z dumą, że Lublin był dwa razy stolicą Polski. Znam też innych przewodników po Lublinie, którzy te poglądy dalej wygłaszają przyjezdnym gościom. Słuchając takich informacji, otwieram wtedy szeroko oczy ze zdumienia, że można jeszcze w tym czasie pleść takie bzdury?! Jeśli już Lublin pełnił funkcję miasta stołecznego, to nieoficjalnie, w pierwszej połowie 1569 roku i jeszcze w lipcu tego roku kiedy była zawierana unia Polski z Litwą i był w Lublinie odbierany hołd od księcia Prus. Ale w XX wieku? – co za historyczna ignorancja! Kto dał licencję tym przewodnikom?
Nadmuchany balon PRL-owskiej propagandy, jakoby to Lublin był stolicą Polski i to aż dwa razy, nieźle się trzyma – mimo prawie trzydziestu lat od upadku komunizmu i prawie czterdziestu lat od powstania Solidarności, która złamała komunistyczny monopol na informację.
Jak to więc było z tymi rządami?
Pierwszy, Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, utworzony w nocy z 6/7 listopada 1918 r. , zwany potocznie Rządem Daszyńskiego, był tylko rządem z nazwy! Wystarczyło Daszyńskiemu spędzić w Lublinie tę jedną noc, by przejść na trwałe do historii Polski. Nie zapominajmy – jeszcze trwała wojna, w kraju działała Rada Regencyjna – nieoficjalny rząd polski, zależny od okupantów.
Lewicowy rząd I. Daszyńskiego w ciągu kilku dni swojego istnienia nie wydał żadnego aktu prawnego! Co to więc za rząd – tylko z nazwy, nie mający żadnej realnej władzy? O jego iluzoryczności świadczy fakt, że nawet nie ma dokładnie podanego obiektu, jako ośrodka władzy. Podaje się, że ukonstytuował się w dawnym pałacu Lubomirskich, późniejszej Komisji Wojewódzkiej, ale też spotyka się informacje, że został utworzony w hotelu „Victoria” (obecnie nie istniejącym – zbombardowanym 9 IX 1939 r.). Najważniejszy dla zrozumienia całości sprawy jest fakt, że i Rada Regencyjna i rząd Daszyńskiego, przekazały w Warszawie J. Piłsudskiemu władzę w dniu 11 listopada 1918 r. i to właśnie ta data jest uznawana za początek niezależnego rządu polskiego.
Z kolei – jak można PKWN z lipca 1944 r. nazywać legalnym rządem Polski, a Lublin – stolicą Polski? Przyprowadzona z obcymi bagnetami, karabinami i czołgami władza komunistyczna nawet nie miała na tyle tupetu, żeby swój „komitet” nazwać rządem. Istniał w tym czasie w Londynie legalny rząd Polski, a ujawnione pod koniec lipca jego władze w Lublinie (Tumidajski, Cholewa), były aresztowane przez NKWD i wywiezione w głąb Rosji. PKWN przez 5 miesięcy swojego działania na prawym brzegu Wisły, nie był uznawany przez żadne państwo świata (za wyjątkiem ZSRR). Kiedy 1 stycznia 1945 r. został samozwańczo przemianowany na Rząd Tymczasowy, działał już w Warszawie.
Nie dorabiajmy więc sobie fałszywej ideologii do brutalnej rzeczywistości – tortur i mordów NKWD na polskich żołnierzach AK. Zamiast chełpić się „stołecznym miastem” z 1944 r., przypomnijmy lepiej losy tysięcy żołnierzy AK, skazywanych na śmierć przez NKWD-UB. Przypomnijmy symboliczne postacie – Zofię Pelczarską, pierwszą kobietę, zamordowaną przez NKWD na Zamku w Lublinie i Stefana Dębickiego „Kmicica”, ostatniego dowódcy AK w Lublinie, przejmującego władzę w mieście, aresztowanego przez NKWD i skazanego na śmierć. Jeśli taka była rola „stołecznego Lublina” w drugiej połowie 1944 r., to ja osobiście wnioskuję, by tym świadomym fałszerzom historii i nieukom zweryfikować licencje przewodnickie – niech się nie kompromitują w swoim rzemiośle przed turystami z kraju i zagranicy!
Już prędzej niż Lublin, na miano „stołecznego miasta” zasługuje Chełm – nie jako miasto manifestu PKWN, ale jako siedziba króla Rusi Daniela, który w połowie XIII wieku, ewakuując się z Halicza przez Tatarami przeniósł się właśnie do tego miasta.