Odpowiedź tym zdziwionym, że Wielkanoc w tym roku może być w tym samym czasie w różnych kościołach chrześcijańskich

(wiadomość uzyskana przez jednego ze znajomych z Facebooka z TVN24, który po tym wyłączył pilotem telewizję):

Nie ma się co dziwić! – czasami Wielkanoc u katolików wypada w tym samym czasie, co u prawosławnych! Tylko Boże Narodzenie jest nieruchome i u prawosławnych wypada 13 dni później (tylko dlatego, że prawosławni nie chcą uznać reformy, przeprowadzonej przez katolickiego papieża, Grzegorza XIII w 1582 r., który udoskonalił kalendarz juliański, kiedy po 4 października nastąpił od razu 15 października. Przez te czterysta trzydzieści pięć lat od tego czasu doszło jeszcze 3 dni różnicy). Byłem kiedyś na Wielkanoc w Wilnie i słyszałem przez pół godziny jednoczesne dzwony rezurekcyjne w kościołach i cerkwiach. Zbieżność Wielkanocy wynika z kalendarza chrześcijańskiego, opartego na żydowskim (święcie Paschy). Według żydów i chrześcijan, Pascha i Wielkanoc wypadają w pierwszą sobotę u żydów i w pierwszą niedzielę u chrześcijan, po pierwszej pełni, po równonocy wiosennej. Rozpiętość więc Paschy i Wielkanocy może wynosić 35 dni (28 dni – miesiąc księżycowy + 7 dni w tygodniu). Najwcześniej Wielkanoc może wypaść 22 marca, najpóźniej – 25 kwietnia. Cały cykl, że dni miesiąca powtarzają się kolejno, trwa 532 lata, ale pojedyncze dni (bez powtórzenia w następnym roku) mogą się powtarzać co kilkanaście, lub co kilkadziesiąt lat. Biorąc pod uwagę, że mamy tylko 5 tygodni na termin święta Wielkanocy, prawdopodobieństwo że wypadnie ona w tym samym czasie i u katolików i u prawosławnych jest bardzo duże – wypada co kilka lat.

90. Witkowski Tadeusz

Budowniczy UMCS wśród „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”.

Postacią w poniedziałek będzie lubelski przemysłowiec. Na sobotę przedstawiam architekta Tadeusza Witkowskiego:

90. Witkowski Tadeusz (1904-1986) – architekt. Urodzony w Lublinie, ukończył w 1923 r. Gimnazjum Filologiczne „Szkoła Lubelska” i podjął studia w Wyższej Szkole Przemysłowej w Krakowie na Wydziale Budownictwa. W 1926 r. wrócił do Lublina, podejmując pracę w Wydziale Budownictwa u Naczelnika I. Kędzierskiego. Kontynuował też naukę na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Przez okres dziesięciu lat zaprojektował budowy lub remonty około trzydziestu obiektów w Lublinie i w okolicach Lublina: wille, dworki, szkoły, kościoły, prywatne domy i inne obiekty. W czasie wojny opracował projekt przebudowy cukrowni w Lublinie i Garbowie, a po wojnie – był obok Cz. Gawdzika głównym architektem powojennego Lublina. Obaj architekci rozpoczęli razem budowę UMCS, zaczynając od gmachu Fizyki i Chemii, projektując też razem klinikę weterynaryjną. Samodzielnie projektował gmach Lubelskich Zakładów Graficznych przy ul. Unickiej (wyburzone w XXI w.), PDT „Sezam” przy ul Kapucyńskiej, Międzyuczelnianą Bibliotekę przy ul. Radziszewskiego, Collegium Veterinarium i wiele innych obiektów, m.in. własny, modernistyczny grobowiec na cmentarzu przy ul. Lipowej.

89. Wiercieński Henryk

Powstaniec, sybirak, działacz społeczny i kulturalny, ojciec 10 dzieci wśród „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Postacią na sobotę będzie jeden z powojennych architektów i budowniczych UMCS. W piątek jest prezentowany Henryk Wiercieński:

89. Wiercieński Henryk (1843-1923) – działacz niepodległościowy i społeczny. Urodzony w Kłodnicy koło Bełżyc. Uczył się w Gimnazjum Gubernialnym w Lublinie. W l. 1860-1863 studiował w Kijowie i w Warszawie. W czasie powstania styczniowego walczył w oddziale M. Langiewicza w wielu bitwach na Kielecczyźnie. Po dostaniu się do niewoli carskiej został zesłany na Syberię. Powrócił do kraju w 1869 r. Na skutek problemów finansowych sprzedał gospodarstwo rodzinne, przenosząc się do Nałęczowa, a w okresie I wojny światowej – do Lublina. Prowadził aktywną działalność publicystyczną i naukową. Napisał około 2 tysiące artykułów do około 70 czasopism, zajmował się demografią statystyczną, dokumentując stosunki narodowościowe i wyznaniowe na Lubelszczyźnie. Działał w wielu organizacjach – w Lubelskim Towarzystwie Rolniczym, w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami Przeszłości, w Polskim Towarzystwie Krajoznawczym. Był przewodniczącym Komitetu Przeniesienia Prochów Powstańców 1863 r. na cmentarz przy ul. Lipowej. Żonaty, miał 10 dzieci – syn Krystyn był lubelskim malarzem, twórcą portretów wielu osobistości Lublina. H. Wiercieński jest patronem lubelskiej ulicy.

88. Wieniawski Henryk

Skrzypek z Lublina wśród „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Jutro będzie przedstawiony powstaniec styczniowy, działacz społeczny i kulturalny. Postacią na dzisiaj jest Henryk Wieniawski:

88. Wieniawski Henryk (1835-1880) – kompozytor, skrzypek wirtuoz. Urodził się w kamienicy przy rynku w Lublinie. Jego ojciec, Żyd Helman z Wieniawy, lubelski lekarz ochrzcił się wraz z rodziną i przyjął nazwisko Wieniawski. Bracia Henryka – Józef, kompozytor pracujący w Brukseli i Julian – pisarz, tworzący w Warszawie, zostali upamiętnieni nazwą lubelskiej ulicy Braci Wieniawskich. Młody Henryk kształcił się w Lublinie u Stanisława Serwaczyńskiego. W wieku 8 lat wyjechał na dalszą edukację do Paryża. W wieku 15 lat rozpoczął artystyczne tournee po miastach Rosji i po wielu krajach Europy. W 1860 r. został pierwszym skrzypkiem dworu carskiego w Petersburgu. W latach 1872-1874 odbył tournee po USA. Następnie przez 3 lata pracował w konserwatorium w Brukseli. Zmarł w Moskwie. Został pochowany na Powązkach w Warszawie. Na jego pogrzebie było 40 tysięcy ludzi. Od 1935 r. odbywają się co 5 lat w Poznaniu międzynarodowe konkursy skrzypcowe jego imienia. Natomiast w Lublinie odbywają się Konkursy Młodych Skrzypków im. Karola Lipińskiego i Henryka Wieniawskiego. Przy gmachu Filharmonii Lubelskiej stoi pomnik artysty, wykonany z piaskowca w 1978 r. przez Janusza Pastwę.

87. Wadowski Jan Ambroży

Ciąg dalszy serialu „Poczet stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Postacią na czwartek będzie wybitny lubelski skrzypek wirtuoz, pochowany w Warszawie. Postacią na środę jest ksiądz Jan Ambroży Wadowski:

87. Wadowski Jan Ambroży (1839-1907) – duchowny, historyk. Urodzony w Kamionce, w 1855 r. wstąpił do zakonu dominikanów w Lublinie, a w 1857 r. złożył śluby zakonne. Studiował na ATK w Warszawie, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. Po powstaniu styczniowym, kiedy rozwiązano klasztory, został księdzem wikariuszem przy katedrze we Włocławku i profesorem w tamtejszym Seminarium Duchownym. Na jego prośbę został w 1877 r. przeniesiony do Lublina, zostając wikariuszem przy katedrze. Po kilkuletnim pobycie w parafiach w Bystrzycy i w Abramowicach pod Lublinem, wrócił do Lublina, zostając rektorem po-kapucyńskiego kościoła św. Piotra i Pawła. Wadowski zasłużył się dla Lublina jako historyk, pisząc monumentalne dzieło: Kościoły lubelskie, liczące 598 stron formatu B5, zawierając w nim wiele cennych informacji o dawnym Lublinie. Jego dzieło, w wielu przypadkach jest obecnie jedynym źródłem do poznania historii obiektów sakralnych Lublina. Oprócz tego dzieła Wadowski pisał też naukowe artykuły o Lublinie. Ks. Wadowski, który na chrzcie otrzymał imię Jan, używał także drugiego imienia zakonnego Ambroży. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.

86. Vetter Juliusz

Niemiecki kapitalista wśród „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. W środę będzie przedstawiony ksiądz, dokumentujący istnienie lubelskich kościołów, w tym już nie istniejących. Postacią na wtorek jest najbardziej znany przedstawiciel rodziny niemieckich przemysłowców – Vetterów:

86. Vetter Juliusz (1853-1917) – przemysłowiec, działacz społeczny. Urodzony w Lublinie, syn Karola, założyciela browaru w Lublinie i brat Augusta, współwłaściciel browaru, destylarni i słodowni w Lublinie, a po śmierci brata w 1907 r. – jedyny właściciel tych trzech zakładów. Jakkolwiek cała rodzina Vetterów zapisała się szlachetnie w działalności charytatywnej, to właśnie Juliusz wyróżniał się filantropią –żyjąc dłużej od brata Augusta, miał więcej okazji do czynienia dobra dla innych. Staraniem Vetterów było wybudowanie dużej szkoły handlowej. Ten neogotycki gmach z początku XX wieku, w 1928 r., po śmierci fundatorów otrzymał ich imię, które zostało zachowane również w czasach powojennych. Juliusz Vetter ufundował w Lublinie szpital dla dzieci, w ramach Towarzystwa Dobroczynności wspierał Szpital św. Wincentego, a jego żona opiekowała się Przytułkiem Starców i Kalek im. Augusta Vettera. Juliusz Vetter, w swoim testamencie zapisał na cele dobroczynne ponad 350 tys. rubli. Został pochowany na cmentarzu ewangelickim. W jego pogrzebie brały udział tłumy osób. Browar Vetterów wraz z browarem Hersza Jojny Zylbera, w 1948 r. został przejęty przez państwo.

85. Tumidajski Kazimierz

Kontynuuję serię „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. We wtorek będzie przedstawiciel niemieckiej rodziny przemysłowców i filantropów. Postacią na poniedziałek jest pułkownik AK – powojenna ofiara NKWD:

85. Tumidajski Kazimierz (1897-1947) – pułkownik WP. Urodzony w Radłowie k. Tarnowa. Na początku I wojny światowej zgłosił się na ochotnika do Legionów. Wstąpił do POW. Walczył w wojnie polsko-sowieckiej jako dowódca kompanii. Następnie był oficerem WP, awansując do stopnia majora. W 1939 r. jego oddział został rozbity przez wojska niemieckie w okolicy Bochni, a on sam przedostał się do Tarnowa. W czasie okupacji tworzył struktury SZP, był inspektorem ZWZ w Tarnowie, szefem Sztabu i komendantem Lubelskiego Okręgu AK. Po akcji „Burza” pod koniec lipca 1944 r. został aresztowany przez NKWD i wywieziony do obozu w Riazaniu. W obozie, po podjęciu głodówki został uduszony. Tumidajski był żonaty z sanitariuszką Legionów, z którą miał 2 dzieci. Żona była łączniczką AK, syn – żołnierz KeDywu, został rozstrzelany w 1943 r. w Warszawie, córka – harcerka, trafiła do obozu w Ravensbrück. Mieszkańcy Lublina uczcili pamięć o dowódcy nazwą ulicy jego imienia. W 1990 r. jego ciało zostało ekshumowane i pochowane w Lublinie na cmentarzu przy ul. Lipowej, a on sam został pośmiertnie awansowany na generała W kościele Wniebowzięcia NMP jest tablica poświęcona żołnierzom AK i ich dowódcy.

Echa „Pozytywizmu lubelskiego” – neomarksizm na KUL

W dniu 6 kwietnia była debata w dawnym Gimnazjum Gubernialnym (przy ul. Narutowicza) na temat lubelskiego pozytywizmu w XIX wieku.

W mojej ocenie, państwo profesorowie stosowali metodologię z czasów „jedynie słusznego systemu”, stawiając znak równości między lubelskim pozytywizmem, a konieczną obecnością Polski w Unii Europejskiej. Przy okazji – pani profesor ubolewała, cytując B. Prusa, że naród był i jest obecnie podzielony, kiedy powinien w kwestiach politycznych być jednomyślny (!).

Po tej celebracji własnych pro-unijnych poglądów przez szacownych profesorów, zabrałem głos z sali (chociaż tradycyjnie – uczestnikom z sali nie wolno polemizować, tylko można zadawać pytania). Zwróciłem uwagę, że wykład o lubelskich pozytywistach jest podparty niepotrzebną ideologią (nie dodałem – zupełnie, jak w czasach obowiązującego marksizmu). Przypomniałem, że XIX-wieczni pozytywiści, to nie tylko teoretycy, publicyści i pedagodzy, ale również przedsiębiorcy, lekarze, duchowni i ludzie wielu innych branż. Przedstawiłem XIX-wieczny kapitalizm jako pozytywną wartość bo każdy kapitalista inwestował SWOJE pieniądze, a jego działalność gospodarcza była nobilitowana przez jego osobistą pracę, natomiast w obecnym systemie dotacji i koncesji stosuje się nierówne kryteria szans.

Pani profesor zwróciłem uwagę, że różność poglądów politycznych i nawet zajadłość walczących stron była i jest wartością pozytywną, bo na tym polega polityczny pluralizm, a system monopartii (z dwoma wasalnymi partiami) już niestety przerabialiśmy – z żałosnym skutkiem.

84. De Tramecourt Jerzy

Kolejna postać z serii „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. W poniedziałek będzie człowiek zamęczony po wojnie przez NKWD, a postacią na sobotę będzie jedna z pierwszych ofiar nazizmu – człowiek, o którym pamięć została zachowana w nazwie jednej z ulic Lublina – w pobliżu Urzędu Wojewódzkiego:

84. De Tramecourt Jerzy (1889-1939) – urzędnik, działacz niepodległościowy. Urodzony w Lublinie, za zorganizowanie strajku szkolnego w 1905 r. został usunięty ze szkoły. Dalszą naukę kontynuował w Warszawie. W 1910 r. został powołany do armii carskiej. Na początku I wojny światowej w bitwie pod Kraśnikiem dostał się do niewoli austriackiej. W 1916 r. wstąpił do Legionów Polskich. W czasie urlopu, w maju 1917 r. ożenił się w Lublinie z Heleną Trębicką. Po odmowie złożenia przysięgi na wierność Austrii i Niemiec, został internowany. W niepodległej Polsce brał udział w wojnie polsko-rosyjskiej. Po przewrocie majowym otrzymał awans na majora. Od 1928 r. pracował w administracji państwowej, pełniąc kilka razy funkcję starosty, wicewojewody poleskiego, a następnie, od 1937 – wojewody lubelskiego. Jako wojewoda lubelski przyczynił się do włączenia południowej części województwa do Centralnego Okręgu Przemysłowego. Pełnił wiele dodatkowych funkcji, przewodnicząc różnym organizacjom społecznym. Po wybuchu wojny ukrył przed Niemcami obrazy J. Matejki: Bitwa pod Grunwaldem i Kazanie Skargi. Został aresztowany w przez Niemców i rozstrzelany w listopadzie 1939 r.

83. Ściegienny Piotr

Ściegienny wśród „Stu wybitnych lublinian i osób zasłużonych dla Lublina”. Jutro będzie wojewoda lubelski, który był jedną z pierwszych ofiar niemieckiego nazizmu. Dzisiaj jest postać – symbol, uwieczniona w hymnie „Żeby Polska była Polską”. Tu w Lublinie sąd biskupi pozbawił księdza funkcji kapłana i w tym mieście został on zrehabilitowany:

83. Ściegienny Piotr (1801-1890) – ksiądz, działacz chłopski. Urodzony w Bilczy, uczył się w Kielcach. W 1832 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Został proboszczem na parafiach w Wilkołazie i w Chodlu. Około 1840 r. rozpoczął agitację rewolucyjną wśród chłopów Lubelszczyzny i Kielecczyzny. Swoje poglądy rozpowszechniał w tzw. „Złotej książeczce”. W swojej agitacji posłużył się też mistyfikacją, powołując się na rzekomą bullę papieską, nawołującą chłopów do walki o wolność. W l. 1842-1844 zorganizował tajny Związek Chłopski, planując wybuch powstania zbrojnego. Uprzedzona o tym carska policja aresztowała go i postawiła przed sądem. Dodatkowo sąd biskupi w Lublinie pozbawił go funkcji kapłana. Ogłoszony mu wyrok śmierci zamieniono na pracę w kopalniach syberyjskich. Po 8 latach, w 1855 r. zamieniono mu wyrok na osiedlenie. Na Syberii przebywał do 1871 r. Po powrocie z Syberii zamieszkał w Lublinie. Sędziwym, legendarnym bohaterem zaopiekował się biskup Kazimierz Wnorowski, przywracając go do stanu kapłańskiego. Był kapelanem w szpitalu bonifratrów, gdzie mieszkał. Pochowany w grobowcu księdza Wnorowskiego (brata biskupa) na cmentarzu przy ul. Lipowej.