„Kali ukraść krowę – to dobrze”

Jacek Gallant „potępiać” szopkę noworoczną Wolskiego w TVP, nazywając ją rynsztokiem, ale „nie potępiać” Klątwy w Teatrze Powszechnym, chociaż skala chamstwa i nadużyć w tym pokazie była nieporównywalna.
Szopka była kabaretem w lepszym lub gorszym guście, ale jednak z poczuciem humoru, w „Klątwie” – była obraza uczuć religijnych, haniebne szydzenie z osób świętych – seks oralny z osobą Jana Pawła II, znieważenie flagi Watykanu (podcieranie nią tyłka) i nakłanianie do zbrodni – zbiórka pieniędzy dla ewentualnego zabójcy Jarosława Kaczyńskiego.
W przypadku „Szopki” – jej przeciwnicy mogli tylko wyrazić opinię, że naruszono granicę dobrych obyczajów, pokazując obraz z grubą kobietą, mającą przypominać byłą prezydentową, w przypadku „Klątwy” – do tej sprawy powinien jak najszybciej wkroczyć prokurator!
Głupia sprawa, bo sam zaproponowałem J. Gallantowi znajomość – jako znajomemu moich znajomych, ceniąc jego inteligencję i poczucie humoru. Nade wszystko – bardziej od tych wymienionych cech które posiada, cenię poczucie obiektywizmu, którego dotąd, w przypadku „Klątwy” – nie zauważyłem.
Czy opinie społeczne dalej będą reglamentowana przez partyjne korporacje? – inne „dla swoich”, a inne – „dla przeciwników”? Mogę utracić nawet 90% lub 100% swoich znajomych, jeśli ceną za kontakt z nimi mają być tylko wzajemne pochlebstwa, polubienia opinii, heroiczna obrona swoich racji, „dowalanie” przeciwnikom – tylko dlatego, że różnimy się politycznie.
Ale po co? – czy „musimy nawzajem grać w tym społecznym meczu do dwóch bramek”?
NIE WOLNO MI MIEĆ WŁASNEGO ZDANIA NA JAKIŚ TEMAT? – bo inni się obrażą, bo stracę „przyjaciół”, bo będę miał kłopoty w załatwianiu jakiejkolwiek sprawy, bo nie znajdę się na premiowanym miejscu na liście wyborczej, bo – w ogóle nie umieszczą mnie na liście?
Warunkiem normalności w tym zbałamuconym narodzie jest poczucie obiektywizmu i dystansu wobec czegokolwiek.
Panie Jacku – nazywając „Szopkę” rynsztokiem, niech Pan wyrazi swoją opinię na temat „Klątwy”. Albo jest Pan nawiedzonym partyjnym demagogiem, albo osobą z poczuciem honoru, stosującym jednakową miarę do wszystkich sytuacji. Czekam na Pana stanowisko w tej sprawie. Jeśli do tej pory nie zauważyłem Pana negatywnej opinii w sprawie „Klątwy”, to bardzo przepraszam. Czekam też na ewentualne stanowisko Pana znajomych, którzy są również moimi znajomymi.
Życzę dobrego smaku w każdej sytuacji.
Nie zależy mi na polubieniach tekstu.
Wojciech Górski

„Do Matki Polki” – dedykacja tajniakom i ich agentom

(Parodia wiersza A. Mickiewicza z 1830 r.):

H. W. Truszkowski: Do Matki Polki, 1881 r.

O, Matko Polko, gdy u syna twego,
W źrenicy błyśnie żądza do kielicha,
Jeśli mu patrzy z czoła dziecięcego
Dawnych Polaków opilstwo i pycha,
Kiedy rzuciwszy rówieśników grono
Do knajpy spieszy, by posłuchać pienia
Półnagich dziewic i kiedy bez drżenia
Sypie grosz ciężki na tych dziewic łono…

O matko Polko, po główce gładź syna;
Błogosławioną niech będzie godzina,
W której wydałaś na świat genijusza,
Co jak ojcowie kielichy osusza
I jak ojcowie cudzym groszem żyje!
O, ciesz się Matko, niech się bawi, pije,
Niech pluje z młodu już na ideały,
Cóż go obchodzić jakaś ludzkość może?
Niech giną ludy, niech ginie świat cały,
Niechaj się ludzką krwią zabarwi morze,
Byleby syn twój pozostał Polakiem…
Żył dla ojczyzny … chociażby łajdakiem!

Każ mu za młodu odwiedzać szynkownie,
Niech tam „bawara” oddycha parami,
Sławę swych ojców niech głosi wymownie …
Jednak ostrożny niech będzie z słowami …
Jak zgniłym wyziewem niechaj nimi truje,
Niechaj myślami nie buja wysoko,
Niechaj nad sobą zawsze zwierzchność czuje,
Zwierzchnością niech mu będzie carskie oko!

O! on nie pójdzie jak jacyś rycerze
Bić się za wolność, przelewać krew swoją,
Albo jak świata nowego szermierze
Dla ludu cierpieć i trudy, i znoje!
O, nie! On wstąpi do tajnych szeregów,
On pozostanie naczelnikiem szpiegów
I w służbie carskiej doszedłszy do czynów
Uśnie – siwiutki na stosie wawrzynów …
Za pogrzebowym synalka orszakiem
Pójdą ministry, pójdą generały,
Płatne pismaki sypną mu pochwały,
A kraj wykrzyknie: „Był dobrym Polakiem!”

Argumentacja władz Lublina – jak druk gazety „Prawda” w ZSRR – ten sam stopień zakłamania!

Wczoraj w Panoramie Lubelskiej podałem, że „ograniczanie ruchu pojazdów” na Starym Mieście przez władze miasta brzmi jak druk gazety „Prawda” w ZSRR – nigdzie indziej pojazdy elektryczne do wożenia turystów nie są blokowane przy wjazdach do zabytkowych części miast – i nigdzie indziej pojazdy dostawcze nie mogą wjeżdżać do strefy zabytkowej aż do południa!

Skutek jest taki – że trwają rozmowy władz miasta z restauratorami, by ograniczyć im czas wjazdu zaopatrzenia. Pięć lat temu, zanim zacząłem świadczyć usługę Lublin City-Tour, szlaban dla pojazdów dostawczych był po godzinie 11:00. Ale restauratorzy odpowiednio zadbali o to, by władze miasta przychyliły się do wydłużenia czasu wjazdu tych pojazdów, żeby nie musieli wcześniej przychodzić do pracy. Ciekawe – ile obfitych kolacji z odpowiednimi drinkami musieli zapewnić restauratorzy miejskim decydentom za wydłużenie dla nich czasu wjazdu tych pojazdów?

Krzyk władz miasta, że Stare Miasto, a zwłaszcza rynek – jest strefą pieszych – ma się nijak do zawalenia pojazdami dostawczymi tej części miasta CODZIENNIE (oprócz niedziel) – do samego południa! Można pić kawę pod parasolem, gdy nad głową tłucze się śmieciarka! Można iść z maluchami na rynek, przeciskając się między samochodami dostawczymi.

Ale – skutkiem ubocznym odmowy w mojej sprawie ma być ograniczanie wjazdu pojazdów dostawczych do godz. 10:00! Władze już restauratorom wskazują winnego – że to przeze mnie!

Przeze mnie? – gdyby mi pozwolono jeździć busami elektrycznymi, to nie zarzucałbym władzom hipokryzji w tej sprawie! – a jak ograniczać – to najpierw te ciężkie!

Swoją drogą – czy transport coca-coli, piwa i wody mineralnej musi się odbywać codziennie? – przecież to nie jest produkt nietrwały! Najdziwniejsze, że do każdego lokalu przyjeżdża inny zaopatrzeniowiec. A może narzucić restauratorom jednego hurtownika lub przewoźnika, wyłonionego w przetargu? Czy dowóz nie psujących się napojów nie może odbywać się tylko 2 razy w tygodniu – do godz. 10-tej – w poniedziałek po weekendzie (by zabrać puste butelki po piwie) i w piątek – przed weekendem? A nie – jak dotychczas, staczane codziennie beczki przy siedzących pod parasolami i grupami dzieci przed rynkiem.

Każdy kij ma dwa końce! Z likwidacji zaopatrzenia w rynku w godzinach szczytu turystycznego też się ucieszę jako przewodnik, też zdobędę poparcie wszystkich miejskich przewodników i turystów!

Krzysztof Jakubowski – moim kandydatem na Człowieka Roku 2016 w redakcji Dziennika Wschodniego!

(wysłane: 23:18 – przed północą!)

Dzień dobry,

zgłaszam kandydata do plebiscytu „Człowiek Roku 2016” – pana Krzysztofa Jakubowskiego, tel. 513-87-95-97, Prezesa Zarządu Fundacji Wolności – w kategorii: „działacz społeczny” oraz w kategorii „zwykłych ludzi, którzy dzięki swojej odwadze, empatii i uczciwości stali się prawdziwymi bohaterami”

Pan Krzysztof Jakubowski jest najwłaściwszym kandydatem do tej nagrody – krystalicznie czysty i uczciwy, demaskuje nadużycia władzy, ujawniając publicznie wiele skandali, jak zatrudnianie radnych w płatnych komisjach antyalkoholowych, czy sprzeniewierzenie przez Urząd Marszałkowski i Urząd Miasta Lublin publicznych pieniędzy na wyjazd do Izraela w czerwcu 2016 r. Piętnując zło i patrząc władzy „na ręce”, wymusza na niej przestrzeganie zasad prawnych i etycznych w działaniu.

Pan Krzysztof Jakubowski reprezentuje osobowość, której bardzo potrzebujemy w dążeniu do poszanowania praw człowieka, jawności życia publicznego, piętnowaniu zła i nadużyć.

Osobiście doświadczając niegodziwości ze strony Prezydenta Lublina, chcę zgłosić człowieka, który w sposób najbardziej skuteczny demaskuje fałszywy wizerunek człowieka (władzy), sztucznie wykreowany przez media.

Nagroda, przyznana Panu Krzysztofowi Jakubowskiemu będzie symbolizować nagrodę w kategorii „Polska uczciwa”,

W obecnej rzeczywistości społeczno-politycznej w Lublinie – trudno o lepszego kandydata.

Proszę wybaczyć – zdjęcie kandydata jest na stronie Fundacji Wolności.

Łączę wyrazy szacunku,

Wojciech Górski

(kopia – fragment): Adam Young: „…Nasi przodkowie budowali Rzeczypospolitą…”

Wojciech Górski: Szanowny politologu! Karygodne jest pisanie nazwy państwa z błędem gramatycznym! Tak, niestety wypowiadali się polscy politycy III RP z dr Leszkiem Moczulskim i z Lechem Wałęsą. Jak można niedbale pisać w bierniku (tę) „Rzeczypospolitą”, skoro sam komputer podkreśla błąd? A więc pisze się: TĘ RZECZ, a nie: „tę rzeczy”. Pisze się: TEJ RZECZY-POSPOLITEJ i TĘ RZECZ-POSPOLITĄ. Szacunek dla państwa wyraża się również w poprawności jego nazwy. Nie ma dziwoląga „Rzeczypospolitą”. Żaden z polityków I i II RP nie popełniał tak rażących błędów w nazwie państwa!

Nie wiem, kiedy będzie fara…

Nie wiem, kiedy będzie fara.
Komitet już powołany,
Odbudowy snuje plany.
Miła jest każda ofiara.

Była fara bardzo stara.
Kościół został rozebrany,
Prikaz został wykonany
– Taka była wola cara.

Kto chce – niech się teraz stara.
Czy to z cegły, czy też szklany,
Kościół ma być zbudowany.
Choć muzeum – ale fara.

Wojciech Górski,

– według Adama Mickiewicza:

„Nie dbam, jaka spadnie kara,
Mina, Sybir, czy kajdany,
Zawsze ja wierny, poddany,
Pracować będę dla cara…”

„Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy” – Albert Einstein. „Osobowość jest ważniejsza od inteligencji” – Wojciech Górski

W dyskusji, czy w internetowej polemice ważniejsze jest nie to, co się mówi lub pisze, tylko – jaki jest stosunek dyskutanta, czy osoby polemizującej, do osoby z którą się nie zgadzamy. Użycie, niekiedy wielokrotne argumentu „kompletny absurd”, „kompletny anachronizm” (czy też: „totalna bzdura”) , świadczy najczęściej o tym, że autor takich określeń przypisuje sobie nieomylność na poglądy, nie ma wystarczających argumentów merytorycznych i dlatego sięga po argument siłowy w postaci takich epitetów. Jeśli z kimś się nie zgadzamy, i jeśli swojemu partnerowi (a raczej – przeciwnikowi) w dyskusji powiemy, że jest w błędzie, to powinniśmy mu ten ewidentny błąd wskazać. Wbrew temu, co nie historyk pisze o historii, że historia jest nauką ścisłą, bo jest nauką o faktach – historia nie jest nauką ścisłą (nie użyję słowa, w stylu mojego adwersarza – że jest to „żenująca” interpretacja) – cytat, że historia jest nauką ścisłą, bo opiera się na faktach, jest godny opublikowania, z podaniem jego autora i przesłania do wszystkich instytutów historii w Polsce. Przytoczę wpis z dnia 20 lutego – urok historii i jej nieszczęście zarazem polega na tym, że nie jest nauką obiektywną. Możemy dążyć do obiektywizmu, ale ten cel jest niemożliwy do osiągnięcia. Nie kwestionujemy bitwy pod Grunwaldem, ani zwycięzcy, ale możemy spierać się o przyczyny odstąpienia Jagiełły od oblężenia Malborka, możemy się zastanawiać, dlaczego konnica dotarła pod Malbork 9 dni po bitwie, a karawan z nieboszczykiem – w 6 dni. Każdy ma subiektywną interpretację faktów – im większą posiada wiedzę, im lepszą posiada logikę myślenia, tym pełniejsza jest rekonstrukcja związków przyczynowo-skutkowych, tworzących historię, jako naukę. Historia jest więc obiektywnym procesem dziejowym – niezależnym od ludzkiego poznania, oraz nauką, starającą się możliwie wiernie odtworzyć ten proces – przy pomocy uzyskanych faktów i zastosowanych metod poznawczych, których ostatecznym dziełem jest uogólniająca synteza.

Używanie argumentów typu „kompletny anachronizm”, „kompletny absurd” jest przypisywaniem sobie monopolu na nieomylność i rolę arbitra w ocenianiu innych poglądów. A kto zawziętemu polemiście (raczej pyszałkowi, reprezentującemu poziom etyczny ucznia podstawówki) dał ten monopol na prawdę? – sam Pan Bóg się mu objawił i dał mu nadprzyrodzone moce? W filozofii oraz historiozofii (w filozofii dziejów) nie ma „jedynie słusznych” teorii – była jedna taka teoria – nazywała się marksizmem, ale ta – na szczęście – odeszła (zostali, niestety – jej zwolennicy w erystyce). Mogą być tylko błędy metodologiczne poznania, ale to już sfera filozofii poznania i warsztatu intelektualnego osoby, zgłębiającej prawdę.

Zamiast pisać: „kompletny absurd”, czy: „kompletny anachronizm”, osoba z wyższym wykształceniem, która na studiach uczyła się etyki, powinna użyć argumentu: „Nie zgadzam się z Panem (lub Panią)”.

Proszę zapamiętać te trzy przykazania szacunku dla innych – (moje):
1. Nie mówi się dyskutantowi – „kompletny absurd” (totalna bzdura, itp. lub, że ktoś jest głupi), tylko: „NIE ZGADZAM SIĘ Z PANEM”.
2. Nie mówi się – „jedzenie jest niedobre” – tylko: „ TO JEDZENIE MI NIE SMAKUJE”.
3. Nie mówi się – „brzydka dziewczyna” – tylko: „TA DZIEWCZYNA MI SIĘ NIE PODOBA”.
We wszystkich tych trzech przypadkach, nasze subiektywne odczucia, czy przekonania, nie mogą być uznawane za prawdę niemal absolutną, podważającą inne zdania na ten temat.

Moje podróże w 2015 r. – marzec: Poczdam

Neues Palais, drugi pałac w parku Sanssouci, postawiony przez króla Fryderyka II. Król filozof, jak go nazywano, był największym cynikiem wśród niemieckich władców – inicjatorem rozbiorów Polski (zapoczątkował I rozbiór Polski). W życiu prywatnym był chorym na syfilis i homoseksualistą (być może wynikało to z kompleksu wobec kobiet z powodu przeżartego kiłą „instrumentu”). Fryderyk II, który na początku swojej władzy zabrał Austrii Śląsk, ściągnął na siebie gniew mocarstw europejskich: Francji i Rosji, które wspólnie z Austrią rozbiły jego państwo. Od ostatecznej zagłady państwo pruskie uratowała Niemka Katarzyna II, która dokonała w Petersburgu zamachu stanu, została carową Rosji i zmieniła warunki pokoju. Nowy Pałac (Neues Palais) miał poprawić prestiż króla po przegranej wojnie 7-letniej. Kiedy dokonywał rozbioru Polski, komentował ten fakt w liście do swojej sojuszniczki, Katarzyny II: „ja to jestem protestantem (oficjalnie – bo w rzeczywistości był ateistą), ty jesteś prawosławna. Ciekawe, jak się będzie spowiadać nasza katolicka przyjaciółka Maria Teresa (cesarzowa, rządząca w Austrii) z faktu kradzieży ziem polskich. Podobno przy tym fakcie bardzo płakała. Płakała – ale brała!”

12628521_238448873163093_4717648676430588366_o.jpg

Lubelska fara – napis na chrzcielnicy

Wczorajsze hasło z zabytkowej, brązowej chrzcielnicy, znajdującej się kiedyś w lubelskiej farze, a obecnie w lubelskiej katedrze, przetłumaczone przez pana Huberta Mącika z języka staroniemieckiego: HILF GOD MARIA BEROD, brzmi: BOŻE POMAGAJ, MARYJO PROWADŹ. Ten napis o treści religijnej wywołał u niektórych osób alergię, że grupa starych dewotów chce budować kolejny kościół. Nie chcemy budować kolejnego kościoła, jako obiektu wyłącznie sakralnego. Kościołów w promieniu pół kilometra od Starego Miasta mamy 13, więc taki obiekt jest nam niepotrzebny. Ale nie chodzi nam o kolejny dom modlitwy, tylko o obiekt architektury i muzeum. Przy okazji – szacunek dla pana Mącika za tłumaczenie archaicznego języka z wyobraźnią i logiką.