Turystyczny Lublin dla pokoleń – część 3 – wstęp:

Ile razy, w czasie świadczenia usługi Lublin City-Tour, w ciągu dnia, musiałem się przed moimi gośćmi wstydzić za gospodarzy miasta, że to miasto, w okolicach Podzamcza (tzw. Bangladesz), jest tak szpetne i odrażające?! Ta kipiąca we mnie złość na tę urzędniczą nieudolność, niemoc, obcesowość, brak wyobraźni, brak poczucia estetyki i brak poczucia odpowiedzialności za miasto, kumulowana przeze mnie latami, eksploduje tu, w tej książce! Niech ktoś wreszcie zrobi cokolwiek z tym Podzamczem!

Do zmiany wyglądu Podzamcza i ul. Lubartowskiej nie trzeba wielkich pieniędzy – na pewno trzeba mniejszych kwot, niż na niekonieczną przebudowę Placu Litewskiego i na wymianę kostki na deptaku – ale to trzeba widzieć, i to trzeba chcieć zrobić! – tu trzeba uruchomić proces wykupu obiektów przez nowych właścicieli, którzy sami zadbają o ich standardy – na miarę XXI wieku!

Stwierdzam u obecnych władz – zarówno urzędników, jak i radnych – głębokie niezrozumienie idei PEŁNIENIA SŁUŻBY PUBLICZNEJ! – bo na ten lubelski grajdoł ktoś wreszcie powinien zareagować! Stwierdzam też brak wrażliwości u dziennikarzy, pełniących najczęściej rolę dworskich kronikarzy, piszących okolicznościowe panegiryki dla swoich mocodawców – tu powinno się drążyć problem, prowokować do działania, kreować pożądaną rzeczywistość – a nie rejestrować od przypadku do przypadku wyrywkowe zdarzenia – na zlecenie władz. Problem lokalnych dziennikarzy polega na tym, że piszą głównie o tym, co władze robią, albo co zamierzają robić (czasem coś robią) – i to są „artykuły sponsorowane” przez władze. A to właśnie dziennikarze powinni sami pisać – co władze powinny robić! – ile było miejskich reportaży, które wywołując medialny problem, ruszyły sprawy miasta? Poza gazetą „Jawny Lublin” nie ma w Lublinie niezależnej prasy! (szacunek dla zespołu tej gazety).

Turystyczny Lublin dla pokoleń

Wczoraj w ratuszu wręczyłem miejskim radnym i urzędnikom oraz nielicznym dziennikarzom około 80 egzemplarzy mojej nowej książki. W imieniu radnych podziękował mi publicznie za ten „prezent pod choinkę” wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublin, Marcin Nowak.

Mimo przekazanej informacji o konferencji prasowej, zainteresowanie książką wykazały tylko rozgłośnie radiowe: Radio Freee i Radio Lublin. Dzisiaj tematyką mojej książki zainteresował się dziennikarz Kuriera Lubelskiego, z którym umówiłem się po świętach.

Na razie radni i urzędnicy zamilkli, chociaż wczoraj przed północą uszy mi aż „płonęły” – więc chyba było o czym mówić!

Ponieważ ta książka jest inna od moich wcześniejszych publikacji na temat Lublina, nie wychylałem się z jej treścią. Już po kampanii wyborczej do samorządu, kiedy osobiście nie kandydowałem ani na prezydenta Lublina, ani do rady miasta, mogę teraz spokojnie przedstawić mój punkt widzenia miasta.

I. Część – to nasze tradycje kompleksowych działań w celu uporządkowania miasta. 
II Część – raport o stanie miasta.
III. Część – wizje rozwoju Lublina.

Jest to mój subiektywny „audyt zewnętrzny”, wykonany za symboliczne pieniądze, który powinien być niezwykle pomocny dla miejskich radnych i urzędników.

Postaram się przedstawić moje uwagi i propozycje, zamieszczone na 184 stronach mojej książki.

Takiej książki jeszcze w Lublinie nie było!

(odcinek 1.):

1. Turystyczny Lublin dla pokoleń.

WOJCIECH GÓRSKI
LUBLIN MAŁO ZNANY
Część III:
TURYSTYCZNY LUBLIN DLA POKOLEŃ
Wydawnictwo POLIHYMNIA
Lublin 2018
PROJEKT ZREALIZOWANY W RAMACH PREZYDENTA MIASTA LUBLIN

Książkę tę dedykuję miejskim urzędnikom, radnymi i dziennikarzom, odpowiedzialnym za kreowanie lepszej rzeczywistości,by ta książka wyzwoliła w nich ducha inspiracji.

ZOBACZ EFEKTY!

Jako historyk, świadomy wieczności słowa pisanego, materializuję swoje idee i rejestruję rzeczywistość – widząc swoimi subiektywnymi oczami obiektywne krajobrazy, ku przestrodze tym, którzy pełnione funkcje publiczne chcą wykorzystać głównie do zaspokojenia własnych, egoistycznych celów. Mottem tej książki jest hasło wyborcze obecnego prezydenta Lublina z kampanii wyborczej do samorządu w 2018 r.

Filantropijna i społeczna działalność na przełomie XIX i XX wieku

Lublin mało znany – część 78:

3. Filantropijna i społeczna działalność przemysłowców, lekarzy, nauczycieli i duchownych na przełomie XIX i XX wieku.

Rodzący się kapitalizm i urągające ludzkiej godności warunki życia przybywających do miasta w poszukiwaniu pracy, robotników ze wsi, wymagały zorganizowania miejskiej służby, reagującej na warunki ekonomiczno-socjalne, bezrobocie, analfabetyzm, poczucie zagubienia i bezradności. Zarówno wrażliwość na ludzką krzywdę, jak i wzrastające postawy buntu robotników przeciw niesprawiedliwości społecznej, wyzwalały postawy zaangażowania w służbie innym.

4. Ludzie szlachetnych serc.

a) przemysłowcy i bankierzy:

August i Juliusz Vetterowie – właściciele browaru, założyciele i fundatorzy Szkoły Handlowej, szpitala dla dzieci, domów opieki dla osób starszych.

Adolf Fritz – fundator teatru miejskiego.

Jan i Wiktoria Michelisowie – właściciele hotelu Europejskiego, którego ¾ obiektu przekazali na cele dobroczynne. Wiktoria ponadto ufundowała dom pomocy społecznej: „BENE MERENTIBUS PAX”.

5. Teatry letnie.

Lublin mało znany – część 68:

5. Teatry letnie.

W latach 1870-1882 działał w ogrodzie „Tivoli” przy Krakowskim Przedmieściu (obecnie kamienice 58 i 60) drewniany teatrzyk letni, zbudowany przez Pawła Ratajewicza. 
Następnie, po rozbiórce tego teatru, w tym samym roku powstał przy ul. Niecałej drewniany obiekt dla 500 widzów, zaprojektowany przez Aleksandra Zwierzchowskiego, postawiony przez Teofila Laskowskiego i Zofię Broniec. Żywot tego drewnianego teatru był stosunkowo krótki – spłonął w 1890 r.

6. Teatr Wielki i jego kontynuatorzy.

Z inicjatywy Adofla Fricka, w 1886 r. został w Lublinie, postawiony Teatr Wielki z 671 miejscami, zaprojektowany przez Karola Kozłowskiego, który dwukrotnie zmieniał nazwy: na Teatr Miejski (od 1921 r.), a następnie na Teatr im. Juliusza Osterwy (od 1949 r.). W czasie wielkiego kryzysu ekonomicznego, w 1933 r., Teatr Miejski podupadł, a obiekt był wykorzystany przez występujący w Lublinie Teatr Wołyński z Łucka.

Los lubelskiego teatru był zagrożony od początku jego istnienia. Obiekt świecący pustkami, już 4 lata po jego otwarciu (w 1890 r.) został czasowo zamknięty, a z powodu braku środków na stałą obsadę aktorską, był udostępniany wędrownym trupom teatralnym.

Lubelski teatr odzwierciedlał polityczne nastroje i potrzeby społeczne mieszkańców Lublina, wystawiając od 1915 r. patriotyczny repertuar po opuszczeniu Lublina przez Rosjan. Zasłużonym dyrektorem teatru i jednocześnie reżyserem wielu utworów był Henryk Halicki, natomiast po II wojnie światowej przez prawie dwadzieścia lat lubelskim teatrem kierowała Maria Bechczyc-Rudnicka, pisarka i krytyk teatralny.

7. Wenecja w Lublinie – teatr letni „Rusałka”.

Lublin mało znany – część 69:

7. Wenecja w Lublinie – teatr letni „Rusałka”.

Po spaleniu się teatru letniego przy ul. Niecałej, w 1898 r. przy rogu ulic: Wesołej i Rusałki, w dolinie Bystrzycy powstał ogromny teatr letni „Rusałka”, mogący pomieścić tysiąc widzów. Projektantem budowli, podobnie jak przy ul. Niecałej, był Aleksander Zwierzchowski, a jej właścicielem był Adam Wojdaliński. Przez 34 lata (aż do rozbiórki obiektu) , teatr Wojdalińskiego dawał mieszkańcom Lublina wyjątkową jak na tamte czasy rozrywkę. Ogromna widownia była wykorzystywana również jako sala kinowa, a obiekt był nowocześnie urządzony – jako jeden z pierwszych w mieście miał oświetlenie elektryczne. Teatr został zbudowany nad sztucznie przekopanymi kanałami i stawami, po których pływały gondole (które można było wypożyczyć za odpłatnością). Obok teatru funkcjonowała restauracja i cukiernia, gdzie mieszkańcy Lublina i inni goście, oprócz rozrywki na widowni, mogli wydać dodatkowe pieniądze. Teatr letni, wśród zieleni i wody, stanowił dla mieszkańców Lublina sympatyczną rozrywkę oraz miejsce relaksu i odpoczynku.

5. Lubelska Szkoła Wydziałowa.

5. Lubelska Szkoła Wydziałowa.

Po likwidacji szkoły jezuickiej, opuszczony obiekt przejęła Komisja Edukacji Narodowej, a w nowej szkole uczyło wielu dawnych jezuickich wykładowców. W 1774 r. kolegium przemianowano na Szkołę Wojewódzką, a w 1781 r. – na Szkołę Wydziałową. Prowadzona przez KEN szkoła była pierwszą szkołą świecką w mieście, a językiem wykładowym był język polski.

6. Lubelska szkoła średnia na początku XIX wieku.

W czasach zaboru austriackiego lubelska szkoła została przemianowana na gimnazjum austriackie, a w okresie Księstwa Warszawskiego – na Szkołę Departamentową (od nazwy departamentu – odpowiednika województwa). W Królestwie Polskim, w 1817 r. szkołę przemianowano na Wojewódzką.

Najbardziej znanym uczniem lubelskiej Szkoły Wojewódzkiej był Józef Ignacy Kraszewski, który po roku nauki w latach 1826-1827 nie otrzymał promocji do następnej klasy z powodu kłopotów z matematyką.

VII. EDUKACJA W LUBLINIE

Lublin mało znany – część 61:

VII. EDUKACJA W LUBLINIE – W CIENIU KRAKOWA, WILNA I ZAMOŚCIA.

1. Szkoła parafialna przy lubelskiej farze.

Pierwsza lubelska szkoła, zwana elementarną powstała przy parafii św. Michała. Utrzymywana była z funduszy rady miejskiej. Pierwsze wzmianki o lubelskiej szkole pochodzą z początku XV wieku. Na czele szkoły stał rektor, mający wyższe wykształcenie. Wykładowcami byli duchowni. Uczniowie i wykładowcy mieszkali w akademikach. Zamożniejsi uczniowie mieszkali na stancjach.
Po utworzeniu drugiej parafii św. Mikołaja na Czwartku powstała w Lublinie druga szkoła elementarna.

2. Kolegium jezuickie w latach 1586-1773.

W 1586 r. przy jezuickim kościele św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty powstało kolegium, mające status szkoły średniej, kształcące przede wszystkim młodzież szlachecką. Został zbudowany potężny gmach szkoły, kształcący jednocześnie kilkuset uczniów. Pierwszym rektorem kolegium był wybitny teolog oraz znawca i tłumacz literatury antycznej, ks. Stanisław Warszewicki. Innym wybitnym rektorem tej szkoły był ks. Franciszek Koźmiński, architekt który w latach 1752-1754 przebudował spaloną katedrę oraz dobudował do niej zakrystię akustyczną i salę paradną, zamienioną obecnie na skarbiec. (Oba obiekty, obok cudownego obrazu MB Płaczącej są obecnie największymi atrakcjami katedry). Jezuickie kolegium istniało do 1773 r., kiedy bullą papieską rozwiązano zakon jezuitów.

Za obecnego spadkobiercę lubelskiego kolegium uważa się I LO im. Stanisława Staszica, legitymujące się właśnie datą założenia szkoły w 1586 r.

Lublin mało znany – część 62:

3. Szkoły zakonne w przedrozbiorowym Lublinie.

Oprócz publicznych szkół, tworzonych głównie dla młodzieży szlacheckiej, istniały wewnętrzne szkoły klasztorne, kształcące przyszłych księży – zakonników. W okresie przedrozbiorowym istniały w Lublinie głównie szkoły u dominikanów i u bernardynów.

W historii Lublina zapisał się kilkudziesięcioletni epizod dominikańskiej szkoły teologicznej, Studium Generale, założonej w 1644 r., przez świątobliwego ojca Pawła Ruszla, działającej do 1686 r. Poziom naukowy szkoły oraz niezwykła osobowość jej założyciela, wyróżniały tę szkołę spośród innych szkół zakonnych w Polsce.

W XVIII wieku, od 1714 r., edukacją duchownych zajął się zakon misjonarzy, którzy w 1788 r. przejął również seminarium duchowne przy lubelskiej farze. Po ustanowieniu diecezji lubelskiej 1805 r., szkoła otrzymała nową nazwę: Seminarium Diecezjalne Lubelskie.

4. Edukacja panien szlacheckich.

Edukacją młodzieży żeńskiej zajmowały się siostry wizytki, sprowadzone do Lublina w 1723 r. Młode dziewczęta, przebywające w przyklasztornej szkole uczyły się łaciny i języka francuskiego, a oprócz tego – wielu praktycznych zajęć, niezbędnych w życiu dorosłej kobiety. 18 lutego 1732 r. w drewnianym klasztorze wydarzyła się tragedia: w wyniku pożaru śmierć poniosło 7 sióstr zakonnych i 18 szlacheckich uczennic. Po 2-letnim gościnnym pobycie u sióstr brygidek, w 1734 r. wizytki wróciły do nowego, już murowanego klasztoru. Po ostatecznym opuszczeniu klasztoru w 1810 r., siostry trafiły ponownie do klasztoru sióstr brygidek.

5. Lubelska Szkoła Wydziałowa.

Po likwidacji szkoły jezuickiej, opuszczony obiekt przejęła Komisja Edukacji Narodowej, a w nowej szkole uczyło wielu dawnych jezuickich wykładowców. W 1774 r. kolegium przemianowano na Szkołę Wojewódzką, a w 1781 r. – na Szkołę Wydziałową. Prowadzona przez KEN szkoła była pierwszą szkołą świecką w mieście, a językiem wykładowym był język polski.

6. Lubelska szkoła średnia na początku XIX wieku.

W czasach zaboru austriackiego lubelska szkoła została przemianowana na gimnazjum austriackie, a w okresie Księstwa Warszawskiego – na Szkołę Departamentową (od nazwy departamentu – odpowiednika województwa). W Królestwie Polskim, w 1817 r. szkołę przemianowano na Wojewódzką.

Najbardziej znanym uczniem lubelskiej Szkoły Wojewódzkiej był Józef Ignacy Kraszewski, który po roku nauki w latach 1826-1827 nie otrzymał promocji do następnej klasy z powodu kłopotów z matematyką.

Szkoły zakonne w przedrozbiorowym Lublinie.

 

3. Szkoły zakonne w przedrozbiorowym Lublinie.

Oprócz publicznych szkół, tworzonych głównie dla młodzieży szlacheckiej, istniały wewnętrzne szkoły klasztorne, kształcące przyszłych księży – zakonników. W okresie przedrozbiorowym istniały w Lublinie głównie szkoły u dominikanów i u bernardynów.

W historii Lublina zapisał się kilkudziesięcioletni epizod dominikańskiej szkoły teologicznej, Studium Generale, założonej w 1644 r., przez świątobliwego ojca Pawła Ruszla, działającej do 1686 r. Poziom naukowy szkoły oraz niezwykła osobowość jej założyciela, wyróżniały tę szkołę spośród innych szkół zakonnych w Polsce.

W XVIII wieku, od 1714 r., edukacją duchownych zajął się zakon misjonarzy, którzy w 1788 r. przejął również seminarium duchowne przy lubelskiej farze. Po ustanowieniu diecezji lubelskiej 1805 r., szkoła otrzymała nową nazwę: Seminarium Diecezjalne Lubelskie.

4. Edukacja panien szlacheckich.

Edukacją młodzieży żeńskiej zajmowały się siostry wizytki, sprowadzone do Lublina w 1723 r. Młode dziewczęta, przebywające w przyklasztornej szkole uczyły się łaciny i języka francuskiego, a oprócz tego – wielu praktycznych zajęć, niezbędnych w życiu dorosłej kobiety. 18 lutego 1732 r. w drewnianym klasztorze wydarzyła się tragedia: w wyniku pożaru śmierć poniosło 7 sióstr zakonnych i 18 szlacheckich uczennic. Po 2-letnim gościnnym pobycie u sióstr brygidek, w 1734 r. wizytki wróciły do nowego, już murowanego klasztoru. Po ostatecznym opuszczeniu klasztoru w 1810 r., siostry trafiły ponownie do klasztoru sióstr brygidek.

Lubelska papiernia

3. Lubelska papiernia – największa w Rzeczypospolitej i tradycja jej działalności.

Jedyne w Polsce Muzeum Papiernictwa znajduje się w Dusznikach Zdroju. Chociaż jest obiektem, należącym do czeskiego i niemieckiego dziedzictwa kulturowego, to właśnie tam możemy się dowiedzieć, że największa papiernia w dawnej Polsce znajdowała się w Lublinie.

Lubelską papiernię założył były czeladnik w papierni w podkrakowskiej Mogile, Jan Fajfer (Feifer lub też: Pfeiffer). W 1538 r. uzyskał od króla Zygmunta I Starego dotację na budowę papierni we wsi Tatary przy Wielkim Stawie Królewskim, znajdującej się na granicy Lublina. Jego papiernia była murowana i miała dwa koła młyńskie. Po roku 1560 właściciel fabryki zmarł. Zakład po Fajferze przejął jego zięć, czeladnik Tomasz Wąs. Po pożarze w 1563 r. odbudował i rozbudował zakład, tworząc największą papiernię w całej Rzeczypospolitej, zasilaną czterema kołami. Rodzinną tradycję kontynuowali jego syn Adam Wąsowicz i wnuk Michał Wąsowicz. Pomyślność zakładu trwała do czasu najazdu wojsk moskiewsko-kozackich w 1655 r., które zniszczyły groblę, tak że młyny stanęły. Po kolejnych najazdach Szwedów i Rakoczego naprawiono groblę, ale papierni już nie uruchomiono – cały zakład zamieniono na młyn, nazywany tradycyjnie papiernią. W II połowie XIX wieku rodzina niemieckich przemysłowców Krausse postawiła w tym miejscu młyn parowy, a później – elektryczny. Papiernia Fajfera – Wąsa jest widoczna na najstarszym wizerunku Lublina Brauna i Hogenberga z 1618 r.