Odpowiedź bezkrytycznemu entuzjaście PiS (Michałowi Sieczka)

Szanowny Panie Michale. Zdjęcie na tle lubelskiego zamku wyjaśnia, skąd Pan pochodzi. Zamiast pisać o komunistycznych POmyjach (a cóż to za frazes?), to niech się Pan weźmie za ratowanie Gimnazjum Nr 9 w Lublinie, bo lokalny PiS (Czytaj: „Pruszkowski i Sprawka”) tę szkołę skazał na likwidację.

Biorąc pod uwagę jej jedynego patrona – Żołnierza Wyklętego, Hieronima Dekutowskiego „Zaporę” – jest to celowe działanie lubelskiego PO, przy POparciu lokalnego PiS, by zniszczyć nie tylko najlepszą szkołę, ale również jet patriotyczną tradycję, której symbolem jest patron. Gimnazjum Nr 9 w Lublinie jest jedyną szkołą, do której nie będzie naboru w przyszłym roku szkolnym!

Gdy poprosiłem radnego Popiela (który wygrał konkurs Fundacji Wolności na najaktywniejszego radnego Lublina (???!!!), o ratowanie szkoły, bo jest to „drugi wyrok na Zaporę”, ten uciekał w popłochu, tłumacząc, że on „się oświatą nie zajmuje”. A co to za „radny – bezradny”, który wybiera sobie problemy miasta?

Panie Krzysztofie Jakubowskl, proszę poprawić kryteria oceny radnych i za tę sytuację dać „żółtą kartkę” radnemu, który ucieka od problemów miasta i jego mieszkańców. Wygląda na to, że panu Popielowi zostanie w przydziale kompetencji tylko budowa krematorium, przeciw któremu się zaangażował (czyżby tylko z racji nazwiska?).

Panie radny Popiel, był Pan tak spanikowany, że angażując się w sprawę „Zapory”, może Pan wylecieć z hukiem z lubelskiej elity PiS? Milcząco POpierając wyrok na „Zaporę” pokazuje Pan, że w tej haniebnej sprawie lubelski PO-PiS jest monolitem!

A Pan, Panie Michale, niech zejdzie z tego PiS-owskiego patosu na ziemię i powalczy o „Zaporę”, by nie ginął po raz drugi – samotnie i w zapomnieniu.

Kosmodrom w Lublinie!

Zdyscyplinowanie radnych PO wobec swojego bossa – prezydenta Żuka, jest tak wielkie, że – jak powiedział jeden radny – gdyby Żuk chciałby wybudować w Lublinie kosmodrom, to wniosek przeszedłby przy 100% poparciu radnych tego klubu – zero krytycyzmu, zero własnego, zdrowego rozsądku.

Jeśli dyscyplina partyjna jest tak zniewalająca, to po co więc tylu radnych? – i tak wynik głosowania w radzie jest do przewidzenia, prawie z takim prawdopodobieństwem, że jutro znowu będzie dzień. „Społeczny klin” między „zabetonowanymi klubami”, który reprezentowałby niezależne w poglądach, aktywne społecznie osoby, mógłby zmienić filozofię sesji rady, gdzie przepychanki polityczne są ważniejsze, niż prywatna opinia każdego radnego z partyjnego klanu.

Ciekawe – dlaczego i PO i PiS tak boją się jednomandatowych okręgów wyborczych – nawet na szczeblu gminy, na prawach powiatu?

Przewietrzyć radę w Lublinie!

Ponieważ nasza sprawa City Tour znalazła się w porządku sesji rady, miałem okazję przysłuchać się wystąpieniom radnych, którzy popisywali się swoją polityczną poprawnością. Kiedy skończy się ten cyrk, w którym radni przestaną się podlizywać swoim partyjnym bossom?

Czy Przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kowalczyk zacznie kiedyś reagować na „polityczne śmieci”, wypowiadane przez radnych, nie związane ściśle z porządkiem posiedzenia?
Byłem zewnętrznym, biernym obserwatorem posiedzenia, ale mogę sobie pozwolić na komentarz pod adresem radnych, zabierających głos nie na temat.
Szanowni Państwo radni – polityczne dyskusje o reformie edukacji są w parlamencie – mierzcie więc Państwo wyżej ze swoimi potrzebami eksponowania własnych poglądów!
Ten PO-PiS retoryki politycznej rozpoczął radny PO, M. Krawczyk, krytykując decyzję rządu PiS. Czy swoim wystąpieniem dotrze do przekonań premier Szydło i minister Zalewskiej i zmieni ich decyzje? – jeśli nie, to po co te polityczne wywody?
Polemiczny temat podjęła radna M. Suchanowska z PiS, która chyba sama nie wiedziała o czym mówiła. Warto odtworzyć jej wystąpienie i podać je do publicznej wiadomości, żeby ludzie bliżej poznali, jaki poziom reprezentuje owa radna. Z kolei P. Gawryszczak, oprócz politycznych frazesów zaproponował, żeby już po klasie szóstej przyjmować dzieci do uzawodowionych klas i szkół. Czy nie za wcześnie – Panie radny? Ale, kiedy dowiedziałem się, że występuje w tej sprawie sam lubelski komendant OHP – wszystko było jasne.
Temat polityczny podęli radni S. Brzozowski i P. Popiel z PiS, M. Banach z WL i B. Margul z PO. Któryś z radnych PiS użył argumentów, że reforma wraca do dobrego, przedwojennego systemu edukacji (z tego co ja pamiętam – 8-latkę wymyślono w latach sześćdziesiątych XX wieku, czyli w PRL!).
Najbardziej irytujące pod względem politycznym i czasu trwania wypowiedzi było obok wystąpienia M. Krawczyka, wystąpienie radnej sejmiku(?!), C. Stasiak, jako przewodniczącej związku ZNP na temat podwyżek dla nauczycieli. A czy Pani radna nie może zwrocić się do prezydenta Lublina o dopłatę do niskich pensji nauczycieli? – przecież w wielu gminach tak się robi! Zamiast wydawać pieniądze na bezsensowne podróże po Izraelu, budowę Stawów Królewskich, przebudowy Alei Racławickich za ponad 100 mln zł, nie można z budżetu miasta dofinansować biednych nauczycieli? A jeśli to jest pretensja do premier Szydło, to Szanowna Pani radna – to nie ta izba!
Sprowokowany do obrony stanowiska rządu, zabrał głos szef klubu PiS, T. Pitucha, który wyręczając rzecznika rządu, gwarantował podwyżki dla nauczycieli.
Czy to jest wlaściwa płaszczyzna do prowadzenia takiej polemiki?
Ja mam taką propozycję – może radni ją podchwycą? Jeśli nie – to w następnej kadencji, jeśli uda nam się wejść do rady miasta ze społecznej listy – POWINIEN BYĆ REGULAMIN RADY, KTÓRY KARAŁBY FINANSOWO RADNYCH I PROWADZĄCEGO ZEBRANIE ZA NADMIERNE GADULSTWO – NIE NA TEMAT!
A więc – za pierwsze 5 minut – kwota 50 zł grzywny, za następne – 100 zł, za kolejne 5 minut – 200 zł, itd… – w postępie geometrycznym.
Po każdej radzie powinno być wyliczenie przez obsługę rady „mielenia ozorem nie na temat”,powtórzone na technicznym posiedzeniu radnych, z biernym odtworzeniem nagranej sesji. Prowadzący posiedzenie – przewodniczący, lub jego zastępca, po kolejnych karach finansowych, powinien być odwołany z funkcji za nieudolne prowadzenie sesji.
Polityczne wystąpienia radnych – nie na temat! – nie powinny być zabiegiem o ponowne umieszczenie na liście, na premiowanym miejscu, gwarantującym prolongatę mandatu. Szkoda czasu na „bicie piany” w miejscu, gdzie nie dyskutuje się o wielkiej polityce, tylko o konkretnych potrzebach mieszkańców.

Lublin – miastem urzędniczej inercji

Slogan „Lublin – miasto inspiracji”, ogłoszony z okazji kandydowania miasta do Europejskiej Stolicy Kultury, nie pokrywa się z rzeczywistością. Jest to miasto, w którym urzędnicy reprezentują mentalność carskich czynowników sprzed stu kilkudziesięciu lat, a „miasto inspiracji” bardziej zasługuje na miano „miasto urzędniczej inercji”.
Dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki Jakub Kosowski, odpisując nam w maju 2013 r. w imieniu prezydenta Lublina napisał w uzasadnieniu odmowy wjazdu naszych busów na Stare Miasto, że nasze pojazdy „mogą stanowić zagrożenie bezpieczeństwa dla pieszych” – nie powołując się przy tym na żadne raporty Policji i Straży Miasta. Kiedy zażądałem powołania komisji biegłych, którzy by orzekli – na jakiej podstawie nasze pojazdy są bardziej niebezpieczne od tych, które wjeżdżają na Stare miasto, władze uchyliły się od odpowiedzi a tej sprawie.
Wiceprezydent Lublina, Arkadiusz Szymczyk napisał w 2015 r., najpierw trzeba „zbadać nastroje społeczne” – a więc co? – grozi rewolucja w mieście z powodu naszych busów?

Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Stare Miasto, Marcin Pukas, po kilku miesiącach od złożenia przez nas pisma, na moje kilkukrotne żądanie podał nam termin kolejnego posiedzenia rady. W grudniu 2015 r., kiedy akurat byłem za granicą, na zebraniu rady w obecności mojej żony tłumaczył obecnym, że w sprawie głosowania na temat wjazdu naszych busów zasięgał opinii w różnych urzędach i u radców prawnych. Między innymi zwrócił się do Zarządu Dróg i Mostów, administrującego drogami w mieście, gdzie mu powiedziano, że stanowisko Zarządu jest skutkiem braku zgody Miejskiego Konserwatora Zabytków, Huberta Mącika. Przewodniczący Zarządu Dzielnicy SM, Marcin Pukas, w dniu 15 grudnia 2015 r. nie chciał dopuścić do głosowania w tej sprawie, powołując się na rzekomą opinię radców prawnych Urzędu Miasta i przepisy administracyjne, proponując ten temat przełożyć na następne posiedzenie w lutym 2016 r. „Przyparty do muru” przez moją żonę – cyt.: – „jakie przepisy Panu zabraniają przeprowadzić głosowanie?”, gdy zabrakło mu argumentów – ustąpił. Wynik głosowania był: 5 – za, 2 – przeciw, 1 – wstrzymujący się.

Miejski Konserwator Zabytków, Hubert Mącik, kiedy dowiedział się że Zarząd Dróg i Mostów zwalił odpowiedzialność na niego, zareagował z oburzeniem, że to nieprawda, a kiedy dowiedział się że w lipcu 2016 r. urzędnicy ZDiM w wraz z urzędnikami Urzędu Wojewódzkiego nie są przeciwni wjazdowi naszych buów na Stare Miasto, wyraził się, że (cyt.): „chcą być świętsi od papieża”.

Andrzej Matacz (już śp.) i Lech Kowalczyk z Zarządu Dróg i Mostów, wyrazili się prywatnie, osobiście nie są przeciw naszej usłudze i że tylko wykonują instrukcje zwierzchników, ale pan L. Kowalczyk znany prywatnie jako zacna osoba, dał mi do podpisania umowę, wymuszając na mnie zakup znaku drogowego na drodze publicznej za 1000 zł + VAT (230 zł) oraz zmuszając mnie do opłat 600 zł miesięcznie za tzw. kopertę (parkowanie na wyłączność).

Radny Leszek Daniewski, w 2013 r., w rozmowie prywatnej z przewodnikiem Ryszardem Łozińskim wyraził się, że City Tour to świetna idea i że te pojazdy powinny jeździć po Starym Mieście, ale kiedy okazało się, że ja wniosłem skargę do Komisji Rewizyjnej na prezydenta Lublina, postanowił mnie za to „ukarać”, głosując politycznie przeciw naszej usłudze.

Radny Marcin Nowak udzielił wielu wywiadów w naszej sprawie, a na posiedzeniu Komisji Kultury wnioskował o wjazd na Stare Miasto i nawet na deptak, ale dwa razy na sesji wykazał dyscyplinę klubową i zagłosował przeciw naszej usłudze. Mimo to, po tym dwukrotnie składał interpelację w mojej sprawie i jest obecnie największym promotorem naszej sprawy.

Radny Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu PiS, mimo mojego pisma w sprawie wniesienia mojej usługi City Tour na sesję rady miasta, odmówił wniesienia sprawy na sesję, tłumacząc że wniosek PiS nie przejdzie z przyczyn politycznych, nie dając tym samym w ewentualnym głosowaniu szansy wykazania się radnym z koalicji rządzącej, a zwłaszcza popierającemu mnie radnemu, Marcinowi Nowakowi.

Zabrakło w radzie miasta 3 Prawych i Sprawiedliwych, którzy by się podpisali pod wnioskiem, żebym nie musiał zbierać podpisów – ale szybko poradziłem sobie i bez nich, odnosząc bez ich pomocy tym większy sukces, bo reprezentujący społeczną siłę.
Stek bzdur, pasmo niekonsekwencji i niemocy – urzędników i radnych.

A ja tymczasem „toczę śnieżną kulę”, która rośnie z każdym miesiącem, która jest wyrazem coraz większego społecznego poparcia i która kiedyś walnie w ten ratusz – bastion ludzi złej woli i arogancji, ludzi o mentalności „carskich czynowników” – symbol miasta urzędniczej inercji.
Wojciech Górski

Wyrok na „Zaporę” – i co dalej?

Dotychczasowe działania władz opierają się na szantażu – jak będziecie protestować, to nie znajdziecie pracy w innych szkołach. A więc- „rewolucyjne nastroje” nauczycieli są natychmiast pacyfikowane, by siedzieli cicho, pokornie i już myśleli, gdzie tu się bezpiecznie „załapać” do nowej szkoły. Wobec rodziców, którzy próbują ratować szkołę, stosuje się dezinformację, mającą na celu zniechęcenie ich do oporu, typu: „z tą osobą nie rozmawiaj na ten temat, bo to kret”, lub też: „jak będziecie zbierać podpisy pod obywatelskim wnioskiem uchwały, to musicie mieć co najmniej 2500 podpisów”. Po pierwsze – a kto ma się bać „kreta” (donosiciela)? – w jakich to czasach my żyjemy, że mamy się bać, że ktoś doniesie do władz, że społeczeństwo się organizuje do społecznego protestu? Po drugie – a co to za demagogia i fałsz, że „jak będziecie zbierać podpisy…” – przecież wystarczy ich 1000! (z bezpieczną rezerwą 200-300 podpisów). Co to za szantaż wobec nauczycieli – „jak będziecie protestować, to nie znajdziecie zatrudnienia w innych szkołach”?
Do tej całej presji medialnej, nacisków „na gębę” i szantaży trzeba odnieść się w sposób formalny:
1. Wystąpić w sposób oficjalny z pismem do Prezydenta Lublina z żądaniem pisemnej decyzji w sprawie szkoły, która może być wtedy zaskarżona do Samorządowego kolegium Odwoławczego, a następnie do sądu administracyjnego.
2. Sformułować obywatelski projekt uchwały do Rady Miasta i zbierać co najmniej 1000 podpisów (ja w sprawie Lublin City-Tour zebrałem 1655 podpisów) i jak najszybciej złożyć je do Rady Miasta, ponieważ przewodniczący rady ma 3 miesiące na umieszczenie projektu w porządku sesji rady.
3. Wbrew temu, co powiedzieli urzędnicy kuratorium, że sprawa bytu szkoły nie leży w ich kompetencjach, zwrócić się o opinię do kuratorium. Kuratorium ma obowiązek wydać każdą opinię w sprawie likwidacji szkoły, a w tym wypadku – przerwanie ciągłości szkoły przez zakaz naboru nowych uczniów jest nadużyciem ze strony władz.
4. Wystosować imienne pisma do wszystkich 31 radnych Rady Miasta Lublin o wyrażenie osobistej opinii w sprawie szkoły. Brak opinii będzie uznawany za opinię negatywną. Opublikować opinie radnych w sprawie szkoły, by wyborcy wiedzieli, czy warto głosować na takich kandydatów w następnych wyborach. Konsekwentnie egzekwować pozytywnej opinii w głosowaniu rady w tej sprawie.
5. Wystosować imienne pisma do wszystkich 15 posłów z okręgu lubelskiego – niech wykażą swoją wrażliwość na sprawy obywatelskie, do reprezentowania których zostali wybrani. Opublikować ich opinie w tej sprawie i podjęte przez nich działania.
6. Opracować internetową stronę, która prezentowałaby wszystkie działania społecznego komitetu oraz rozwój wypadków (decyzje władz, itp). Doraźnie – najpierw na facebooku.
7. Powołać społeczny komitet obrony szkoły przed jej likwidacją, który w dalszej kolejności powinien przekształcić się w „Stowarzyszenie absolwentów i sympatyków SP i Gimnazjum Nr 9 w Lublinie”, które integrowałoby środowisko, a przede wszystkim organizowałoby skuteczny opór przed likwidacją szkoły.
8. Organizować zewnętrzne akcje protestacyjne (w czasie sesji rady miasta, w dzień „Żołnierza Wyklętego”, itp.), zwracając publicznie uwagę na istniejący problem.

Osobiście oceniam, że jest to obecnie próba badania społecznego oporu ze strony władz, a w przypadku działań formalnych i zorganizowanych władze wycofają się ze swoich pomysłów. Czy uda się obronić szkołę jako przyszłą SP, czy jako LO – to już mniejszy problem, ale najważniejsze – żeby szkoła mogła od września przyjmować już uczniów do nowej szkoły. Wojciech Górski.

Drugi wyrok na „Zaporę”.

Władze Lublina wydają kolejny raz wyrok na „żołnierza wyklętego”, będącego patronem Gimnazjum Nr 9 w Lublinie. Sytuacja gimnazjum jest wyjątkowa w skali Polski. Wbrew zapewnieniom ministra oświaty, że żadna szkoła nie będzie zlikwidowana w związku z reformą oświaty, władze Lublina, reprezentowane przez PO, przy współpracy lokalnego PiS (poseł L. Sprawka i jego żona, będąca dyrektorem Wydziału OiW w Urzędzie Miasta, wcześniej radna PiS w sejmiku, E. Dumkiewicz-Sprawka), wydają jedyny wyrok na szkołę w skali miasta. Wbrew oczekiwaniom rodziców i nauczycieli, żeby powrócić do dawnej podstawówki, szkoła ma być przekształcona w liceum, ale nabór do niej ma być … dopiero za 2 lata! Dla porównania – Gimnazjum Nr 10 na LSM może dokonywać naboru już w tym roku. Uruchamianie szkoły po dwuletniej przerwie jest praktycznie wyrokiem na tę szkołę. Czy chodzi tu więc o sam obiekt, czy może – o patrona szkoły, który pada ofiarą zmowy lokalnych partii PO-PiS?

Dlaczego przy podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji, dotyczących sieci podstawówek i ich obwodów nie uwzględnia się wielu aspektów, które powinny być rozstrzygającymi argumentami:

1. Praktykowanie przez dziesiątki już lat od istnienia samorządu i swobody wybierania obwodu – wyboru szkoły w Śródmieściu dla dzieci z innych obwodów. To właśnie dawna SP 9 oraz obecna SP 6 słynęły z tego, że do tych szkół rodzice zwozili swoje dzieci z różnych części miasta (a nawet – spoza miasta) i rodzicom było „po drodze” do pracy w centrum miasta. W obu szkołach dzieci spoza obwodu stanowiły większość, a na to władze miasta się zgadzały. Paradoks lubelskiej „9” – już jako gimnazjum polega na tym, że obecnie ponad 3/4 uczniów tej szkoły ma do niej ponad 3 km! – jakoś ci uczniowie do niej dojeżdżają i władzom miejskim to dotąd nie przeszkadzało. Dlaczego teraz ma być administracyjny zakaz przyjmowania dzieci spoza obwodu, gdy przez tyle lat go nie było?

2. Sukcesy dydaktyczne szkoły. Przez dziesiątki lat, lubelska „9” – i jako SP i jako gimnazjum zajmowała chyba zawsze miejsce w pierwszej piątce, wiele razy była na tzw. ‚pudle”, a niekiedy zdobywała mistrzostwo Lublina w ilości laureatów konkurów przedmiotowych. Dlaczego ten dorobek nie jest brany jako kryterium przy podejmowaniu decyzji? Oczekuję pełnej listy laureatów konkursów przedmiotowych od roku 1991 – a więc statystyki rocznej i tzw. „statystyki wszech czasów”. Dlaczego ofiarą decyzji administracyjnych padają najlepsi?

3. Sieć szkół i statystyki demograficzne. W Śródmieściu jest gęsto od podstawówek, chociaż w ciągu ostatnich 25 lat zlikwidowano 2 podstawówki w sąsiedztwie „9” – SP 8 i SP 13. Ale niż demograficzny i starzenie się ludności Śródmieścia powodują dalszą redukcję szkolnych oddziałów. Mamy więc rozbudowaną SP 21 przy ul. Zuchów, która będzie musiała oddać część obwodu „18-tce” przy ul. Długosza, mamy SP 6, do której włączono część osiedla Sławinek. A więc – poza „18”, te dwie podstawówki mają jak najbardziej rację bytu. Co do „18” – szkoła nie ma nawet parkingu dla rodziców, przywożących dzieci. Ma za to dwie duże sale gimnastyczne. Jest otoczona 7 szkołami średnimi, więc to ona powinna być zamieniona na liceum, by tworzyć lubelski ‚kampus szkół średnich” – zresztą w pobliżu miasteczka akademickiego. Dokładanie do „18-tki” ulic za parkiem, jest kosztem obwodu SP 24, na Niecałej w samym centrum Śródmieścia, która jest najbardziej narażona na wymarcie, a dojazd do niej jest bardzo uciążliwy. Pozostają jeszcze SP 25 przy ul. Sierocej, obejmująca okolice ul. Lubartowskiej, SP Nr 23 na Podzamczu, która obejmuje osiedle Czwartek i planowana „19” na Czwartku, która pełni obecnie funkcję gimnazjum. Obwód dawnej SP 9 został przejęty przez SP 7 przy ul. Muzycznej, a po dawnej SP 13 z ul. Narutowicza, która była najbliżej SP 9, jej obwód został włączony do „wymierającej” SP 24. A więc – poza „6” i „21”, które są na peryferiach Śródmieścia i „zbierają” dzieci ze Sławinka, wszystkie pozostałe szkoły podstawowe : „9”, „18’, „19”, „24” i „25” mają poważne problemy demograficzne i godzą w egzystencję szkół w sąsiedztwie Śródmieścia: SP 7 oraz SP 23. Dlaczego, praktykowany zwyczaj dowożenia dzieci – z Dębówki, Szerokiego, Sławina (przy Al. Warszawskiej), gdzie szkół obecnie nie ma i nie będzie, nie może być rozwiązywany w formie „demograficznego zasilania” szkół Śródmieścia, które mają i świetne połączenie komunikacyjne i parking dla rodziców?

4. Tradycja szkoły. Tradycją są sukcesy i osiągnięcia, wypracowany przez dziesięciolecia profil, ale też patron szkoły. Dlaczego akurat ten patron szkoły pada ofiarą decyzji władz? Przypadek – czy może „chichot lubelskiego PO z centralnej reformy PiS”? Co na to wszystkie środowiska kombatantów, ludzi biorących aktywny udział w obchodach święta „żołnierzy wyklętych”? Czy mieszkańcy Lublina zgodzą się na pozbycie szkoły wraz z jej patronem, tak jak 170 lat temu zgodzili się na rozbiórkę kościoła farnego na Starym Mieście? Czy w tym mieście NIKT nie potrafi sprzeciwić się bezdusznym (czy raczej perfidnym) decyzjom władz miasta? Czekam na Państwa uwagi. Wojciech Górski.

Wyrok na lubelską „9”

Ogłoszona przez władze informacja o likwidacji Gimnazjum Nr 9 w Lublinie nie napotyka na zdecydowany opór szkolnej społeczności, wobec czego władze robią ze szkołą – co chcą. Zadziwiająca jest w tej sprawie zmowa obecnej ekipy PO w ratuszu z lokalnym PiS, reprezentowanym przez posła Sprawkę, jego żonę, E. Dumkiewicz-Sprawkę – „dożywotnią” dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania UM Lublin i Lubelskiego Kuratora Oświaty z PiS – J. Misiak. Biorąc pod uwagę, że żaden z dziesięciu posłów z lubelskiego okręgu PiS, nie zareagował do tej pory na plany likwidacji szkoły, daje to do myślenia – jaki jest rzeczywisty cel likwidacji tej szkoły? – atrakcyjnie usytuowany lokal w Śródmieściu, czy może „zamach” na patrona szkoły – jedynego „żołnierza wyklętego” w Lublinie – Hieronima Dekutowskiego – „Zaporę”?
Postępowanie władz wobec Gimnazjum Nr 9 w Lublinie jest kuriozalne i nie spotykane w skali kraju – otóż proponuje się zamianę szkoły na liceum, ale nabór do liceum może rozpocząć się dopiero w 2019 r.! Przez 2 lata szkoła ma być skazana na powolne „wygaszanie” (modne ostatnio słowo), by po 2 latach przerwanej ciągłości edukacyjnej wykazać, że szkoła nie ma naboru! Co za perfidia miejskich urzędników?!
Najdziwniejsze jest to, że cała akcja robiona jest „na gębę” – ustnie, jak w najgorszych czasach PRL, kiedy władze nie chcąc ogłaszać niepopularnych decyzji, metodą szantażu, plotek i dezinformacji osiągały cel, rozpraszając ewentualną energię przeciwników, zastraszając ich, a przede wszystkim – ogłupiając ich i skazując ich na taktyczną klęskę.
Jak sobie obrońcy szkoły radzą z planami likwidacji Gimnazjum Nr 6 – bez możliwości jego powrotu do dawnej SP? – osobiście działania oceniam jako chaotyczne i nieskoordynowane. Spontanicznie uruchomiona akcja zbierania podpisów pod petycją, nie jest właściwą metodą walki o byt tej szkoły. Podobno zebrano już około 1600 podpisów pod petycją – i co z tego? – Pan Żuk, jako prezydent miasta może się nią wzruszyć i nie musi. Petycja jest tylko prośbą o łaskę, która nie wymusza na władzy jakichkolwiek działań.
Co więc pozostaje? – ciąg dalszy nastąpi za kilka godzin.

Przywrócić majestat Rzeczypospolitej!

Ostatni kryzys parlamentarny wyraźnie wskazuje, że opozycja nie mogąc pogodzić się z przegraną w wyborach, paraliżuje pracę sejmu, tworząc pretekst do użycia siły przez straż marszałkowska, by stworzyć obraz zamachu na demokrację.

Demokracja jest ustrojem kompromisu, w którym władzę mają ci, którzy zdobyli największe poparcie. Tak to wygląda ogólnie, ale w szczegółach prawa mniejszości są teoretycznie respektowane przez konstytucyjne zapisy o prawach i swobodach obywatelskich. Jak to wygląda w praktyce? Ano – jeden z byłych polityków rządzącej wówczas partii mówił o „wycinaniu watahy” przeciwników. Mówi się też, że „zwycięzca bierze wszystko”, a więc demokracja jest teoretyczna, a w rzeczywistości jest to dyktatura większości nad mniejszością. Sokrates, obserwując zdegenerowaną demokrację ateńską, wyraził się że: „głupia większość rządzi mądrą mniejszością”, a ponieważ chwalił w tym czasie scentralizowaną władzę wroga Aten – Sparty, został skazany na śmierć, jako wróg Aten.

W okresie renesansu pojawili się liczni utopiści, proponujący irracjonalne rozwiązania ustrojowe, których nie brakowało i u nas. Podziwiany Andrzej Frycz Modrzewski napisał, że sprawujący władzę powinni karać się 2 razy surowiej, niż innych. Już to widzę, jak kolejni politycy z kolejnych ekip dokonują wobec siebie aktu masochizmu – absurd! Ale – gdyby w naszej rzeczywistości marszałkiem sejmu został polityk z najmniejszej partii opozycyjnej? I gdyby jeszcze ten marszałek miał większe kompetencje? – czy to nie byłoby zrównoważenie układu sił w parlamencie? I nie chodzi tu o zamach na dominację PiS nad opozycją, ani forsowanie polityka słabej partii PSL, ale o zasadę – że ZAWSZE (w każdej kadencji) MARSZAŁKIEM SEJMU POWINIEN BYĆ PRZEDSTAWICIEL NAJMNIEJSZEJ PARTII OPOZYCYJNEJ W SEJMIE.

Blokada sejmu … i co dalej? – ROZWIĄZAĆ SEJM!

„Nowoczesny” Petru domaga się rozpisania nowych wyborów do sejmu, a anarchiści z jego partii i z PO, blokując salę plenarną sejmu, chcą spowodować paraliż władzy ustawodawczej państwa, a w ślad za tym – struktur całego państwa. Co powinien zrobić prezydent, kiedy 11 stycznia sala plenarna będzie dalej blokowana przez warchołów? – wprowadzić straż marszałkowską, która by ich siłą stamtąd powyciągała, używając przemocy fizycznej? – w żadnym wypadku! – wtedy w świat poszłyby zdjęcia, jak to faszystowska junta Kaczyńskiego brutalnie rozprawia się z opozycją.

NAJLEPSZYM SPOSOBEM NA WARCHOŁÓW JEST … ROZWIĄZANIE SEJMU! A wtedy pani Mucha zaśpiewa sobie, ale w kabarecie. W nowym parlamencie PiS z Kukizem będą mieć razem ponad 70% mandatów, będą mogli zmienić konstytucję, a za kolejne próby zakłócania obrad nowego sejmu, będą dla posłów srogie kary dyscyplinarne – łącznie z pozbawianiem mandatu posła. Wtedy skończy się żałosny sejmowy cyrk tych, którzy nie mogą się pogodzić z regułami demokracji, że większość sejmową mają ci, którzy zostali wybrani w demokratycznych wyborach.

Mam nadzieję, że eksperci z kancelarii prezydenta ten wariant też rozważają.

„Legalne” – bezprawie, czyli o służbowym spotkaniu prezydenta Lublina z aferzystą Gąsiorowskim

Wystarczy stworzyć takie „prawo” dla swoich, że to co powinno być nielegalne, staje się legalne. Sam Palikot kiedyś udzielił wywiadu, jak to w majestacie ówczesnego „prawa”, stworzonego dla niego i jemu podobnych, dorabiał się fortuny, nie płacąc żadnych podatków. Otóż wszystkie zyski ładował w lokaty, które były zwolnione od podatków. Brał kredyty, a odsetki od kredytów ładował w koszty. Można się „uczciwie” bogacić? – można! To dla Bagsika i Gąsiorowskiego został stworzony „oscylator” i tylko oni, jako wtajemniczeni (prawdopodobnie dlatego, że z „narodu biznesmenów”), mieli poufne informacje – gdzie, kiedy i o ile będzie zmieniona stopa procentowa. Trudno posądzać ich o zmysł jasnowidzenia. Jak można seryjnie wygrywać czwórki, piątki i szóstki w totolotka? Skorumpowani pracownicy banków tylko im „uchylali rąbka tajemnicy” i ci się bogacili. Jeśli już ktoś Gąsiorowskiego nazwał aferzystą, a on sam uciekł do Izraela przed polskim wymiarem sprawiedliwości, to jaki „biznes” miał pan Żuk, spotykając się z podejrzanym – bądź, co bądź – typem? – i to robiąc eskapadę za takie pieniądze? Wracając do legalności i bezprawia – już starożytni filozofowie ćwiczyli ten problem, że wystarczy tak zmienić prawo, żeby to co jest nielegalne, było legalne. I mamy teraz nowy język dla morderców i złodziei: morderstwo nazywa się eutanazją, a kradzież – defraudacją, Kończąc – sam wyjazd Żuka na spotkanie z Gąsiorowskim za półtora miliona zł jest dla Żuka kompromitujący, a służbowe – za publiczne pieniądze, spotykanie się z podejrzanym typem, zupełnie niszczy wizerunek lubelskiego „guru” PO i WL.