PO i WL w Lublinie, pieją jednym chórem. Chociaż jest już Żuk przegrany, stoją za nim murem.

Wyjazd Żuka (i jego licznej świty) do Izraela za około półtora miliona złotych w celu „roboczego” spotkania z aferzystą Gąsiorowskim (z Art-B – z początku lat dziewięćdziesiątych), nie przeszkodził radnym Lublina w heroicznej obronie swojego „guru”. Ciekawe – jakie doświadczenia wymienili ze sobą w Izraelu Żuk i Gąsiorowski – jak najchytrzej okradać Polskę? A co na to powie wrażliwy na swój „image” radny Marcin Nowak – dalej będzie się fotografował z Żukiem, ogłaszając w mediach, że jest radnym niezależnym, a w decydującym momencie – pokazującym swoją dyspozycyjność i lojalność wobec swojego bossa?

Mój wniosek o zmianę treści pomnika „Nieznanego Żołnierza” – symbolu PRL

Ponieważ władze miasta kolejny raz zakpiły sobie z mieszkańców, obiecując im, że w czasie przebudowy, przed kładzeniem płyt chodnikowych na placu, PRL-owski pomnik „Niesprawiedliwości Historycznej” zostanie usunięty i pozostawiając go dalej w tym samym miejscu, w dniu 12 grudnia złożyłem pismo do Wojewody Lubelskiego, a w dniu 15 grudnia byłem u Prezesa Lubelskiego Oddziału IPN, domagając się usunięcia pomnika i zastąpienia go nowym pomnikiem o lakonicznej treści: „NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY ZA OJCZYZNĘ”.
Obecny pomnik, w treści: NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY W WALCE O WYZWOLENIE NARODOWE I SPOŁECZNE” wraz z 24 tablicami, wychwalającymi głównie czyny bojowe LWP i AL, jest powodem do wielkiego wstydu dla kolejnych samorządowych władz miasta i władz województwa – przez kolejnych 27 lat od tak zwanego upadku komuny. Okazuje się, że Lublin jest nie tylko miastem „carskich czynowników”, blokujących usługę Lublin City-Tour, ale „MIASTEM URZĘDNICZEJ INERCJI” i „SKANSENEM KULTUROWYM KOMUNIZMU”. Nie ma się co dziwić – niedawno temu jeden miejski przewodnik mówił grupie z dumą, że Lublin był po wojnie stolicą Polski, jako miasto PKWN!

„NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY W WALCE O WYZWOLENIE NARODOWE..” – co to za język? – nie mógł walczyć o niepodległość, tylko o „wyzwolenie”? – przez kogo? – oczywiście – przez Armię Czerwoną!

A „…WYZWOLENIE SPOŁECZNE”? – otóż prawnuk chłopa pańszczyźnianego, bezrolny, stawał się „wysoko kwalifikowanym urzędnikiem” PRL-u, a jego wnuki, zainstalowane w urzędach, blokują ludzką inicjatywę. ŁAPÓWKA, NEPOTYZM, NIERÓBSTWO, AROGANCJA, ZŁA WOLA i NIEKOMPETENCJA – oto „zakonserwowane” w głębokiej komunie cechy urzędników! – nic się nie zmieniło! – miejski urzędnik będzie pisał, że mirabelki, zasłaniające pomnik Konstytucji 3 Maja i brudzące chodnik, są krzewem ozdobnym, a zmurszałej topoli, która jest drzewnym chwastem, będzie wykonywał badania tomograficzne, czy da się ją jeszcze uratować! Badania by się przydały – ale miejskim urzędnikom!

A oto treść mojego pisma do prezesa lubelskiego oddziału IPN:

„Pan Dariusz Magier, Dyrektor Oddziału IPN w Lublinie

W załączeniu przesyłam pismo, wysłane do Wojewody Lubelskiego w sprawie pomnika Nieznanego Żołnierza w Lublinie. Przed przebudową Placu Litewskiego Miejski Konserwator Zabytków informował opinię publiczną, że w trakcie przebudowy Placu, obecny pomnik zostanie zdemontowany, a na jego miejscu zostanie postawiony pomnik w wersji przedwojennej. Ponieważ nie widzę takich działań ze strony Urzędu Miasta Lublin, oczekuję ze strony Instytutu PN, dbającego o pamięć historyczną, nadzorowania tej sprawy i doprowadzenia do usunięcia z centrum miasta rażącego symbolu komunistycznej propagandy, selekcjonującej wydarzenia historyczne i przemilczającej dokonania innych żołnierzy, walczących o niepodległość.
Proponuję odsłonięcie pomnika w wersji przedwojennej, lub w całkowicie nowej wersji: „NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY ZA OJCZYZNĘ” w dniu 15 sierpnia 2017 r. – przez najwyższe władze RP – z prezydentem Andrzejem Dudą na czele. Jest to Dzień Wojska Polskiego – najbardziej odpowiednia data do eksponowania tego wydarzenia.
Łączę wyrazy szacunku,
Wojciech Górski”

Sprawa tzw. Stawów Królewskich

W dniu 12 grudnia złożyłem protest do Rady Miasta Lublin w sprawie projektu budowy, tzw. Stawów Królewskich na terenie obecnych ogródków działkowych „Podzamcze”. Pomijając, że zabieranie działek pod inwestycje powinno się odbywać stopniowo, gdyż dla wielu starszych osób, mających niskie emerytury, nie mogących wyjechać na drogie wczasy, działka jest głównym sensem ich życia – miejscem aktywności fizycznej, spotkań towarzyskich z sąsiadami, działka jest przede wszystkim sposobem na zaoszczędzenie pieniędzy i własną produkcję, w niewielkim zakresie, warzyw i owoców, nie pryskanych środkami chemicznymi. Dla mnie bulwersujące jest podejmowanie wątpliwych inwestycji, kiedy ma się tak niechlujne otoczenie zamku i Starego Miasta oraz – kiedy dalszej dewastacji ulega otoczenie Zalewu Zemborzyckiego. Miasto tonie w długach, ścisłe centrum miasta jest brudne i obskurne, a panu Żukowi zachciewa się stawów! Ponieważ władze miasta mają 21 dni na ustosunkowanie się do protestów mieszkańców, w dniu 28 grudnia, o godzinie 17:30, przy działkach odbędzie się transmisja „na żywo” z reportażu „Zdarzenia”. Zapraszamy do aktywnego udziału w walce z „Krainą Absurdów pana Żuka”. Wojciech Górski.

Moje uwagi w sprawie budżetu obywatelskiego

Budżet obywatelski, to jeden wielki pic! Po pierwsze – jest to „problem krótkiej kołdry” – tych beneficjentów powinno być pięć razy więcej, bo obecnie udział w tym wygląda, jak wygranie „trójki” w toto-lotka, po drugie – w rankingu zwycięzców, liczba oddanych głosów powinna być proporcjonalna do liczby uprawnionych w danym obwodzie głosowania, po trzecie – żądanie posiadania telefonu i adresu e-mail jest prawnym nadużyciem. Konstytucja nie nakazuje posiadania telefonu i adresu e-mail. Osoby, które ich nie posiadają, nie mogą być dyskryminowane z tego powodu i pozbawiane praw do głosowania. A w jakim celu jest to władzom potrzebne – żeby przesłać później ofertę wyborczą Wspólnego Lublina?, po czwarte – nadużyciem prawnym jest żądanie podania numeru pesel i numeru dowodu osobistego. Nie wystarczy sam adres i podpis? Są to tajne dane osobowe, które nie powinny być publicznie dostępne. Te dane przechodzą przez wiele rąk. W sytuacji, kiedy ludzie biorą pożyczki w bankach, dostęp do ich danych, powinien byc maksymalnie ograniczony. Po piąte – sprawdzanie przez urzędników 56 tysięcy podpisów jest sztucznym szukaniem problemów. A nie może tych spraw rozstrzygnąć rada miasta w porozumieniu z zarządami dzielnic? Jest to sztuczne pompowanie balona społecznej aktywności. Za jaką cenę?

W sprawie pomnika Nieznanego Żołnierza w Lublinie…

Zapewnienie Miejskiego Konserwatora Zabytków, pana Huberta Mącika o planach przeniesienia 25 pomnikowych tablic na cmentarz wojskowy, i zastąpienia ich nową – starą tablicą, nie znalazło echa w mediach. Być może są podjęte takie działania. Tylko – dlaczego działa się w tej sprawie w „takiej konspiracji”? – nie słyszałem o wydanej przez Wojewodę Lubelskiego decyzji o demontażu obecnego pomnika. Po zakończeniu przebudowy Placu Litewskiego trudno będzie go ponownie zamykać i zajmować się osobno kolejną sprawą przebudowy pomnika. Ale – natchnęła mnie jednak pewna idea: DOKŁADNIE 15 SIERPNIA PRZYPADA 700 LECIE NADANIA PRAW MIEJSKICH LUBLINOWI I BITWY WARSZAWSKIEJ, KTÓRA JEST ŚWIĘTEM WOJSKA POLSKIEGO! Czy tej randze lokalnego święta nie możemy nadać rangi ogólnopaństwowej – odsłonięcia „na nowo” pomnika Nieznanego Żołnierza – kopii pomnika przedwojennego? Czekam na pilotowanie tej sprawy przez media – z podaniem kalendarza wydarzeń: wydania decyzji, ogłoszenia konkursu, wyłonienia projektanta – i terminu wykonania – 15 sierpnia 2017 r. Pozostało niecałe 9 miesięcy… Ciekawe, co z tej koncepcji urodzi się w głowach wojewódzkich i miejskich urzędników.

LUBLIN – SKANSENEM KULTUROWYM KOMUNIZMU!

Zamieszczony poniżej artykuł z 26 maja przestawia tzw. Pomnik Nieznanego Żołnierza w Lublinie. Jest to pomnik – świadectwo fałszowania historii przez władze PRL. Obok głównej tablicy: ‚NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁ W WALCE O WYZWOLENIE NARODOWE I SPOŁECZNE” są płyty 24 pól bitewnych z okresu II wojny światowej, z których tylko 4 nie są poświęcone żołnierzom AL, LWP i BCh (czytaj poniższy tekst). Pomijając zafałszowanie historii, bo w samej kampanii wrześniowej było aż 69 bitew (nie ma tu ani Westerplatte, ani Wizny, ani obrony Warszawy, ani Tomaszowa Lubelskiego itd.), to wybiórcze traktowanie historii jest wielką niesprawiedliwością wobec tych którzy walczyli i ginęli w innych bitwach. Dokładnie 54 lata temu postawiono pomnik chwały – prawie wyłącznie dla partyzantów AL i żołnierzy LWP, przy okazji niszcząc pomnik Konstytucji 3 Maja, postawiony jeszcze za austriackich okupantów w czasie I wojny światowej. Dokładnie połowa tego okresu 54 lat przypada na czasy PRL, a druga połowa na tzw. III RP. I co zrobiły przez kolejnych 27 lat władze samorządowe Lublina oraz wojewódzkie władze państwowe w sprawie zmiany treści pomnika? – NIC! – przypuszczam, że większość z tych urzędników nawet nie uświadamiała sobie, jaką treść pomnik zachowuje.

Przebudowa placu była pretekstem do zmiany pomnika. Na debacie TVP Lublin, poświęconej przebudowie Placu Litewskiego ten problem został pominięty. Nie został zauważony? – chyba tak. Niedługo potem rozgorzała ostra polemika, sfilmowana przez TVP Lublin na temat treści tego pomnika. Epigoni komunizmu zawzięcie bronili pomnika w jego dotychczasowej formie. Z kolei Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek obrócił busolę polityczną o 180 stopni, sugerując, że tym razem powinien być pomnik dla żołnierzy AK, bo to ona głównie walczyła o niepodległość. „Salomonowe” rozwiązanie zaproponował miejski konserwator zabytków Hubert Mącik, sugerując by powrócić do przedwojennej koncepcji pomnika. Historyczny argument komunistów został przez pana Mącika przebity bardziej historycznym argumentem. Ale na tym misja pana Mącika się skończyła… (Przy okazji – gdy w sierpniu zapytałem go na facebooku, dlaczego mirabelki zasłaniają pomnik Konstytucji 3 Maja i dlaczego nie są wycięte? – otrzymałem odpowiedź: ‚bo są ozdobne”).

Dla mnie – sporem kończącym polityczny dysonans, gdy na 11 Listopada część osób idzie pod Pomnik Nieznanego Żołnierza, a część – pod pomnik Piłsudskiego, byłaby jedna płyta, jak na cmentarzu Orląt Lwowskich – też długo negocjowana z przeciwnikiem politycznym: ‚NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY ZA OJCZYZNĘ” – symbolizujący wszystkich poległych – od czasów Mieszka I – aż do drugiej połowy XX wieku. Jaka jest przeszkoda w dokonaniu tej zmiany?

Dzisiaj miałem okazje przejść przez część otwartego po przebudowie Placu Litewskiego. Zobaczyłem ze zdziwieniem, że pomnik świadectwa PRL ma się dalej bardzo dobrze! Nikt go nie ruszył, bo zamawiający inwestycję – czyli prezydent Lublina, dobrze się czuje w klimacie PRL. Ja już miejskich urzędników zdążyłem nazwać „carskimi czynownikami” (przy okazji blokowania mojej usługi Lublin City-Tour). Wypada mi dodać, że są również komuchami, a miasto nazwane „miastem inspiracji” zasługuje na miano LUBLIN – MIASTEM URZĘDNICZEJ INERCJI! (tej nazwy użyłem już pond 3 lata temu).

Na koniec – nie mam antykomunistycznych fobii. 15 września sam zaprotestowałem przeciw zmianie ulic Hertz, Raabego i Wójtowicza, wskazując, że dla innych bohaterów mogą się znaleźć nowe ulice. Ale czy szanownych komunistów krzywdzę uniwersalnym hasłem: „NIEZNANY ŻOŁNIERZ POLEGŁY ZA OJCZYZNĘ”? – hasłem, które nie dzieli, tylko, łączy ideę walki o niepodległość? Oczekuję od władz województwa skutecznej interwencji przeciw dalszemu fałszowaniu historii przez obecne władze Lublina.

Odpowiedź pani Dorocie Jurkowskiej w sprawie pana Żuka

Pan Żuk sam sobie działa na własną szkodę – a przede wszystkim – na szkodę miasta i turystów. 10 czerwca 2013 r. byłem na spotkaniu z nim i absolutnie nie wyraził zgody na wjazd naszych pojazdów elektrycznych na Stare Miasto. Dwa razy sprawa trafiła na sesję rady (18 października 2013 i 25 czerwca 2015 r.) – i też nic! W dniu 25 czerwca 2015 r. udzielił wywiadu do TVP Lublin i innych mediów, że sprawa wymaga zasięgnięcia opinii publicznej i konsultacji społecznych. Były dwie interpelacje radnych – i nic!, wygrałem sondaż w Dzienniku Wschodnim (jedyny sondaż, który przegrał pan Żuk) – i nic!, uzyskałem pozytywną opinię Rady Dzielnicy Stare Miasto – i nic! Uzyskałem pozytywną opinię Urzędu Wojewódzkiego i Zarządu Dróg i Mostów, wyrażoną w jednym piśmie z dnia 8 lipca 2016 r. – i nic!, zostałem w tym piśmie poinformowany że ostateczna decyzja należy do prezydenta Lublina oraz że w tej sprawie Urząd Wojewódzki i Zarząd Dróg i Mostów zwróci się do prezydenta Lublina – i NIC! Miałem w tamtym roku grupę z osobami niepełnosprawnymi, zwracaliśmy się do Zarządu Dróg i Mostów – i nic!
Pan Żuk jest specem od bezsensownego trwonienia pieniędzy i zadłużania miasta. Na absurdalny przelot do Izraela Urząd Marszałkowski i Urząd Miasta wydały razem ponad półtora miliona złotych. Teraz władze miasta wymyślają Stawy Królewskie za 86 mln, podczas gdy Zalew Zemborzycki i jego otoczenie ulegają dalszej dewastacji. Wizytówką miasta jest otoczenie zamku i Starego Miasta – CHLEW! Które miasto wojewódzkie w Polsce ma taki syf w samym centrum? – i to ma być gospodarz, który bezsensownie zadłuża w dalszym ciągu miasto, a nie dba o samo centrum miasta? „Pomnikiem dokonań” pana Żuka w opiniach turystów jest właśnie otoczenie zamku i Starego Miasta. I za to należy mu się czerwona kartka – AUT!

Żuk za murem!

– to odpowiedź na hasło „murem za Żukiem”. Mimo wcześniejszej deklaracji o czynnym wystąpieniu przeciw Żukowi, ze względu na inne ważne sprawy, nie wezmę w niej udziału. Za całe zamieszanie przepraszam wszystkich przeciwników obecnego prezydenta Lublina, zwłaszcza te osoby, które poparły moją wcześniejszą ideę.

Tam na błoniu błyszczy kwiecie…

Fragment pieśni z powstania listopadowego, nie tylko z okazji Święta Niepodległości. Tym razem – o błoniach pod lubelskim zamkiem.
Wczoraj byłem na zebraniu w ratuszu w sprawie planów utworzenia tzw. Stawów Królewskich na terenie ogródków działkowych „Podzamcze” oraz zagospodarowania ogródków działkowych „Rusałka”. Moja obecność na tym zebraniu była przypadkowa – chyba nie dość uważnie przeczytałem informację w „Dzienniku Wschodnim”, w którym była informacja o zagospodarowaniu „błoni” na stawy. Wcześniej były pomysły utworzenia tzw. „oczka wodnego” bezpośrednio pod zamkiem, więc pomyślałem, że teraz ma być większy staw. Chciałem wystąpić z ideą budowy amfiteatru na około 3 tysiące miejsc, zbierającego z Placu Zamkowego wszystkie estrady, sportivale, boiska do piłki plażowej, itp. Na zebraniu było w sumie około setki osób – prawie wszyscy obecni, to właściciele działek oraz referenci, prowadzący zebranie i protokolantka. Na zebraniu nie było ani mediów, ani radnych, których nieobecność z powodzeniem zastępowały inne osoby, mające wszelkie predyspozycje, by godnie reprezentować lokalne środowisko oraz przyszłe władze miasta.
Urzędnik, referujący długo temat, sięgnął do argumentacji historycznej, powołując się na istniejące wcześniej w tym miejscu stawy królewskie. Po 45 minutach jego argumentacja została brutalnie przerwana przez zniecierpliwionych słuchaczy. Z całego wywodu rozbawił mnie jego argument, że „ma to być zbiornik retencyjny, strzegący miasta przed powodziami” (!). Po pierwsze – a jaką funkcję pełni Zalew Zemborzycki o powierzchni 280 h, zbudowany 42 lata temu ponad miastem? A po drugie – a kto buduje zbiornik retencyjny, mający chronić miasto przed powodziami, poniżej centrum miasta?
Pomijam słuszne argumentacje zaniepokojonych działkowiczów, bo to jest inny temat, który mnie osobiście nie dotyczy. Chcę zadać radnym, którzy w 2012 r. podjęli taką uchwałę – jak można bezsensownie rozpoczynać zupełnie zbędną inwestycję, mając na terenie gminy Lublin prawie zupełnie zdewastowane otoczenie Zalewu Zemborzyckiego, który jak wiele miejsc w tym mieście powinien być dla obecnych władz i ich poprzedników – powodem do wielkiego wstydu – jak zresztą wiele innych miejsc w tym mieście? Wskazałem przedstawicielom władz na jezioro Malta w Poznaniu i cały kompleks rekreacyjny z termami wokół tego jeziora. Dlaczego przez ćwierć wieku samorządu nie zadbano o modernizację obiektów nad zalewem (na zasadzie otwartych przetargów i wieloletniej dzierżawy miejsc, pozwalającej inwestorom wyłożyć swoje pieniądze)? Dlaczego od ponad 40 lat nie oczyszczono zalewu z torfowego podłoża, powodującego zmętnienie wody w kolorze brunatnym? Dlaczego nie oczyszczono zalewu z wielkiego śmietniska (rowery, pralki i inny sprzęt agd)? Dlaczego nie zadbano o nawiezienie tysięcy ton piachu, oczyszczającego podłoże i tworzącego czyste plaże? Dlaczego nie zadbano o budowę wielkiego ośrodka rekreacyjnego nad zalewem? Dlaczego do tej pory nie wybudowano arterii w tym kierunku, ułatwiającej szybki dostęp mieszkańców Lublina do tego obiektu? Na koniec – jakie działania podjęły władze w celu reaktywacji zdewastowanego otoczenia zalewu – czy przedłożyły jakikolwiek projekt, czy występowały o fundusze na ten cel? Budować nowe stawy, mając na terenie miasta zaniedbany zalew – to szczyt kolejnego bezmyślnego marnotrawstwa środków publicznych na zupełnie bezsensowny cel.
Pointą tego zebrania były wnioski, by składać protesty do władz miasta. Ja podpowiedziałem obecnym, że niezależnie od tych protestów – niech zbiorą ponad tysiąc podpisów, by złożyć obywatelski projekt uchwały do Rady Miasta, mając już doświadczenie w akcji zbierania podpisów. Mimo zebrania, trwającego w sumie ponad trzy godziny – nie uważam tego czasu za stracony. Poznałem nowe, interesujące osoby, które z pewnością włączą się do wspólnej walki o miejsca w radzie miasta w najbliższych wyborach samorządowych. Odpowiedzią na hermetyczne partyjne klany wyborcze będzie komitet wyborczy, rzeczywiście reprezentujący interesy mieszkańców.

Winny? Niewinny? – głosowanie nad moralnością w lubelskim ratuszu

Problem głosowania nad sprawami etycznymi był dyskutowany już w czasach Starożytnej Grecji. Przeciwnicy Sokratesa, tzw. sofiści twierdzili, że wystarczy zły czyn nazwać dobrym, przegłosować go – i wszystko jest w porządku.
Wystarczy więc stworzyć takie prawo dla swoich złodziei (lub siebie samych), że wszystko co będą robić, będzie legalne – i będą mieć święty spokój, a opłacani z ich pieniędzy adwokaci udowodnią ponad wszelką wątpliwość, że ich klienci są niewinni.
Rodowód III RP, to przepoczwarzanie się ustroju totalitarnego w system liberalny, gdzie znaczonymi kartami grali ci sami gangsterzy, wywodzący się ze służb specjalnych PRL, lub z nimi ściśle powiązani mafijnymi układami. To pod nich było tworzone „prawo”, by w jego majestacie móc okradać biedne państwo. Ostatecznie – w połowie lat dziewięćdziesiątych (po dewaluacji złotego) ktoś powiedział, że „pierwszy milion trzeba ukraść” na rozwinięcie biznesu.
Kilkanaście lat temu słyszałem w radiu wypowiedź lubelskiego biznesmena i polityka, Janusza Palikota, który wyraził się, że mając swoją firmę, nie płacił podatków, bo system mu na to pozwalał. A więc: wszystkie zyski lokował w wysoko oprocentowane lokaty, które były zwolnione z podatków, brał kredyty, które wraz z odsetkami ładował w koszty i firma teoretycznie nie zarabiała (jeśli tę wypowiedź niechcący zniekształciłem, to przepraszam). Takich firm były tysiące a wszystko było legalne – w majestacie obowiązującego prawa.
Pan Żuk zasłania się obecnie „legalnością”. Doktor ekonomii, uprawiający akrobatykę prawną? A ile było skandalicznych kontraktów bez przetargu? A komu dał zarobić pan Żuk w tym ostatnim wyjeździe do Izraela, gdzie 2-dniowy wyjazd jednej osoby kosztował aż 16 tys. złotych (wyjazd 8-dniowy z biurem podróży kosztuje średnio 3,5 tys. zł).
A zatrudnianie radnych (również tych z tzw. opozycji, czyli z PiS) w komisjach antyalkoholowych – po półtora tysiąca zł – curiosum nie spotykane w innych miastach Polski – TO JEST NORMALNOŚĆ?!
Przewodniczący Rady Miasta, pan Piotr Kowalczyk oświadczył w Dzienniku Wschodnim, że głosowanie w sprawie pana Żuka będzie jawne i imienne. Najpierw się zirytowałem – w sprawach personalnych jawne? Ale później doszedłem do wniosku – wszystko jedno: jawne, czy tajne – wynik będzie podobny. Jeszcze w tajnym głosowaniu mogłoby się okazać, że pan Żuk mógłby zyskać więcej głosów, bo zatrudniani w komisjach antyalkoholowych radni PiS mają za co być wdzięczni swojemu pracodawcy (oficjalnie – nie jemu, a jakże – dba się o pozory etyki i poszanowanie prawa!).
Dziwny to system polityczny, w którym posłowie i radni oficjalnie nie mają swojego zdania – muszą wykonywać instrukcje swoich bossów, w czasie wystąpień publicznych skaczą sobie do oczu, jako nieprzejednani wrogowie, a nieoficjalnie – są kumplami i od kielicha i od lewego biznesu).
Dziwny to system polityczny, w którym moralność jest dzielona na swoją i cudzą. Nieszczęsny aforyzm Sienkiewicza o Kalim (mający obecnie rasistowski kontekst) jest ciągle aktualny. Najlepszy przykład – telewizyjna debata nad księdzem dyrektorem w zielonogórskim gimnazjum, zmuszającym gimnazjalistki do lizania jego kolan w czasie otrzęsin. Ludzie ze środowisk kościelnych bronili księdza, a ze środowiska Ruchu Palikota – go piętnowali. A POWINNO BYĆ ODWROTNIE!
W naszej rzeczywistości niewinny jest ten, po którego stronie stoi władza, winny – ten, który jest w opozycji do władzy. A więc Żuk jest jednocześnie winny i niewinny (bo tę „niewinność” mu zapewnią lubelscy radni”) – taki prawny przekładaniec.
Chciałbym zobaczyć i usłyszeć, jak to będący przy władzy PiS, wzbudza zaufanie swoją bezstronnością i obiektywizmem, „odcina od siebie chore członki” – usuwa ze swoich szeregów ludzi też „przyssanych do koryta”, a nawet wytacza im procesy o nadużycia. Fundacja Wolności ujawniła zatrudnianie lubelskich radnych, w tym członków PiS w płatnych komisjach antyalkoholowych – czy prezes Kaczyński zareagował na ten fakt, czy kazał ich wywalić z klubu? – skądże znowu – niech „doją dalej”! Zapewne w kolejnych wyborach dostaną prolongatę z pierwszym miejscem na liście wyborczej, bo klasyczne BMW (bierni, mierni, ale wierni) nie potrafią w kampanii wyborczej „pedałować pod górkę” – a wejść muszą, bo to „swoi”.
Poniedziałkowe głosowanie w ratuszu może być historyczne (piszę to bez przekonania – właściwsza forma powinna być: „mogłoby być”). Oficjalnie deklarujący swoją niezależność radny Marcin Nowak, chyba najbardziej pracowity ze wszystkich w tej kadencji, kolejny raz przypisany jest do Wspólnego Lublina. Czy pan Nowak zapisze się na trwałe w historii miasta, jako człowiek bardziej wrażliwy na sprawy etyczne i wyrazi swoje: „dość tych afer”, czy będzie się kierował innymi kryteriami w czasie głosowania?
Etyka – etyką, a polityka – polityką. Czy warto solidarnie „tonąć w tym lubelskim Tytaniku PO-WL” i komplikować sobie start do rady miasta w następnych wyborach? Rzeczywistość bez liderów Żuka i Kowalczyka może być ciekawa i wielce obiecująca!
Odpowiedź poznamy w poniedziałek, 14 listopada 2016 r. Może być to historyczne wydarzenie dla miasta, ale znając postawy radnych – nie spodziewam się „pałacowej rewolucji”.
Wojciech Górski