Ostatnio obserwuję nie spotykany wcześniej atak niektórych osób na osobę Marszałka Piłsudskiego. Facebook jest płaszczyzną, gdzie każdy piszący nie musi legitymować się licencją na przedstawianie swoich poglądów oraz nie ponosi odpowiedzialności za podawanie nieprawdy.
Zaobserwowałem w ostatnich tygodniach zupełną negację zasług Marszałka w odzyskaniu przez Polskę niepodległości oraz oskarżanie go o czyny, z którymi nie miał absolutnie nic wspólnego. Autorzy pism nie starają się nawet wyobrazić sytuacji – co by było, gdyby Józefa Piłsudskiego nie było? – niepodległość „spadłaby nam z nieba”, jak Czechosłowacji, która powstała w wyniku rozpadu tylko jednego państwa?
A co przeciwnicy Piłsudskiego – ówcześni endecy poczynili przez ponad cztery lata wojny w dziele budowania niepodległego państwa?
Józef Piłsudski, wychowany przez matkę w duchu romantycznego patriotyzmu, w czasie pobytu na Syberii poznał dobrze przekazane mu przez Bronisława Szwarce, realia walki w powstaniu styczniowym. Po powrocie z Syberii, zachwycony entuzjazmem mas w czasie rewolucji francuskiej, dostrzegając społeczną siłę rodzącego się ruchu socjalistycznego, w warunkach systemu policyjno-szpiegowskiego carskiej Rosji, tylko w tym ruchu dostrzegał możliwość szerszego oddziaływania na społeczeństwo i wychowywania go do niepodległości. Nie ulega wątpliwości, że Piłsudski potraktował socjalizm instrumentalnie, jako płaszczyznę tworzenia silnych więzi osobowych i tworzenia struktur społecznych, niezbędnych w warunkach dalszej walki.
Józef Piłsudski był charyzmatycznym wizjonerem, który dostrzegał wyjątkowość sytuacji – po raz pierwszy od czasu zaborów – walki zaborców między sobą. Wojna rosyjsko-japońska w latach 1904-1905 uświadomiła Polakom, że Rosja jest „kolosem na glinianych nogach”, skoro została pokonana przez tak małe państwo, jak Japonia. Rewolucja w Królestwie w latach 1905-1907 uświadomiła Piłsudskiemu, że same strajki i demonstracje nie stanowią żadnej siły w konfrontacji z rosyjskim wojskiem, czy dobrze uzbrojoną carską policją. Dlatego też zaczęły być tworzone bojówki PPS, tak że po raz pierwszy od czasów powstania styczniowego – ofiary były również po stronie rosyjskiej.
Bezpośrednio po upadku rewolucji w Królestwie, za pieniądze zdobyte w czasie napadów na rosyjskie pociągi pocztowe, zaczęto tworzyć pierwsze struktury wojska polskiego. W 1908 r. powołano we Lwowie tajną organizację polityczno-wojskową Związek Walki Czynnej, a w 1910 r. – w Krakowie i we Lwowie powołano dwie organizacje militarne „Strzelec” i „Związek Strzelecki”. Jakąż trzeba było mieć heroiczną wiarę w cel działania, by nie ulec szyderstwom wielu starszych osób, obserwujących musztrę młodych entuzjastów sztuki wojennej, mających zamiast prawdziwych karabinów – drewniane atrapy na sznurkach, by nie ulec szyderstwom z „komendanta, który prochu nie wąchał” (Piłsudski nigdy nie był w akademii wojskowej, ani nie był powołany do armii).
Piłsudski miał genialne wyczucie rozwoju wypadków w czasie zbliżającej się wielkiej wojny. Jego poglądy zarejestrował w Paryżu w lutym 1914 r. rosyjski polityk, Wiktor Czernow: najpierw „Rosja będzie pobita przez Austrię i Niemcy, a te z kolei będą pobite przez siły anglo-francuskie (lub anglo-amerykańsko-francuskie)”. Piłsudski dalej tłumaczył: najpierw walczymy przeciw Rosji, a później – w odpowiednim czasie – wystąpimy przeciw Niemcom I Austrii.
Piłsudski doskonale zdawał sobie sprawę, jaką rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości odegra armia. Wyciągał z tego historyczne wnioski: w przeciwieństwie do biernych politycznie Polaków, walczących u boku Napoleona, podporządkowujących mu się całkowicie i nie mających własnej koncepcji politycznej, pamiętając o tragicznych skutkach braku strategii działania podchorążych, wywołujących powstanie listopadowe, według opisanej przez Mickiewicza zasady: „jakoś to będzie”, znając też magię tajnej pieczęci powstania styczniowego, wiedział że trzeba trzymać w swoich garściach inicjatywę polityczną i wojskową, mieć wpływ na selekcję kadr oficerskich i politycznych, przy pomocy których będzie można realizować swoje cele polityczne.
Po wielkim rozczarowaniu, kiedy wraz ze swoją pierwszą kompanią kadrową wkroczył do Królestwa i spodziewał się wybuchu antyrosyjskiego powstania, jego inicjatywę włączenia się do walki przeciw Rosji uratowali galicyjscy politycy, powołujący w zgodzie z władzami Austrii Naczelny Komitet Narodowy (NKN), któremu miały politycznie podlegać Legiony, jako formacja ochotnicza. Sam Piłsudski otrzymał oryginalną funkcję wojskową brygadiera.
Legiony, podporządkowane wojskowym władzom Austrii, nie dawały Piłsudskiemu swobody w realizacji celów polityczno-wojskowych. W tym celu powołał na początku wojny tajną organizację POW, która tworzyła struktury polskiego państwa podziemnego. Do tej organizacji, w ciągu trzech lat zwerbowano ponad 11 tysięcy członków. W organizacji tej obowiązywała dyscyplina wojskowa, więc Piłsudski mógł osiągać cele polityczne, mając i sztab wykonawczy i odpowiednie, sprawdzone kadry.
A jakie kadry – w przeciwieństwie do Piłsudskiego, nazywanego „szkodnikiem idei niepodległości” (Konrad Rękas), czy „miernotą” (Antoni Gut) – miała endecja? – żadne! W tym przypadku, podobnie, jak w każdym innym, sprawdza się ewangeliczna zasada: „poznacie ich po owocach” działalności. Sam lider endecji, stawiający najpierw na Rosję, po wojnie domowej i wycofaniu się jej z walki, przeniósł się do Francji. A w kraju, już rok po wojnie, trzeba było współpracować z okupantami niemieckimi i austriackimi. Widząc słabość militarną wielonarodowej monarchii Austro-Węgierskiej, Piłsudski przeniósł się do Warszawy negocjując warunki dla polskich legionów, wyrażając się pogardliwie o Austrii: „z trupami nie będzie trzymał”. Przeciągająca się wojna zmęczyła wszystkich. Okupanci z państw centralnych nie mogli powołać do swoich armii Polaków, będących obywatelami Rosji (sprzed 1914 r.) – mogli liczyć co najwyżej na liczny udział ochotników, a tych do Legionów nie przybywało. Piłsudski celowo wstrzymał dalszy pobór do Legionów, żądając ustępstw politycznych od Niemiec i Austrii (i w tej dziedzinie wykazał geniusz polityczny, wbrew opinii Sikorskiego, że należy dalej werbować ochotników). Skutkiem tego przesilenia była deklaracja ogłoszona w imieniu cesarzy przez generalnych gubernatorów Niemiec – Beselera w Warszawie i Austrii – Kuka w Lublinie o zamiarze utworzenia po wojnie Królestwa Polskiego, będącego sojusznikiem Niemiec i Austrii. Deklaracja ta, znana jako „Akt 5 listopada” 1916 r. musiała sprowokować stronę przeciwną do ustępstw, co zresztą nastąpiło – wreszcie mocarstwa zaczęły grać sprawą polską, wyciągając ją na forum polityki międzynarodowej – po raz pierwszy od ponad stu lat (Kongresu Wiedeńskiego 1815). Po tej papierowej deklaracji musiały nastąpić czyny – za zgodą okupantów została powołana przez Polaków Tymczasowa Rada Stanu, a ministrem wojny został w niej Józef Piłsudski.
W tym czasie, na początku 1917 r. w Rosji wybuchła rewolucja lutowa, a sama Rosja, podburzana przez niemieckich agentów, siejących antywojenne nastroje, wycofała się z wojny. I wtedy na ziemiach polskich, okupowanych przez Niemców i Austriaków zaistniała nowa rzeczywistość – z kim więc mają walczyć Legiony, jeśli Rosja już wycofała się z wojny, a niemieccy i austriaccy okupanci traktują dalej ziemie polskie jako kraj kolonialny? Sytuacja robiła się coraz bardziej kłopotliwa dla samego Piłsudskiego, postrzeganego na zachodzie Europy, jako marionetkę w rękach niemieckich. Na szczęście dla Piłsudskiego i Legionów, kryzys w relacjach z Niemcami i Austriakami sprowokowali sami okupanci, żądając od legionistów złożenia przysięgi wierności wobec Niemiec i Austrii. Spośród trzech brygad, pierwsza i trzecia – odmówiły złożenia przysięgi (druga – z gen. J. Hallerem – złożyła ją, a rok później, jako jedyna – walczyła ze wszystkimi trzema zaborcami, ewakuując się przez Odessę do Francji).
Nie było dla Piłsudskiego lepszego rozwiązania, niż internowanie go i osadzenie w twierdzy w Magdeburgu! Rosła jego legenda, jako przywódcy, walczącego ze wszystkimi zaborcami. Odcięcie się od Niemiec jeszcze bardziej go uwiarygodniało wśród Polaków, mających złe zdanie o wszystkich zaborcach. W tych warunkach została powołana trzyosobowa Rada Regencyjna, jako łącznik między władzami okupacyjnymi, a narodem – organ administracji państwowej, podległy Niemcom. Po kolejnej rewolucji w Rosji i dojściu do władzy bolszewików oraz fiasku rokowań z nimi, zawarcie przez Niemcy i Austrię traktatu z tworzącą się Ukrainą, obejmującą ziemie etnicznie polskie, skompromitowało do reszty okupantów i sprowokowało drugą brygadę Legionów do wystąpienia przeciw nim. Polacy nie mieli już żadnych złudzeń co do rzeczywistych intencji Niemców i Austriaków. Masowo do Wiednia były odsyłane ordery nadane przez cesarza Franciszka Józefa.
Na szczęście dla Polaków, udział wojsk amerykańskich po stronie ententy, znacznie wzmocnił ich siły i jesienią 1918 r. nastąpiło zakończenie wojny, podpisaniem kapitulacji, najpierw – Austro-Węgier, a później Niemiec.
Nie tak dawno Konrad Rękas szydził z Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, utworzonego w Lublinie, że kiedy zaproponowano Witosowi funkcję premiera rządu złożonego z przedstawicieli socjalistów i ludowców, ten zapytał – a gdzie endecja?, po czym zabrał się i wyjechał z Lublina. Zapytam tego pana, nazywającego Piłsudskiego „szkodnikiem idei niepodległości” – a dlaczego endecja w tym czasie nie tworzyła własnego rządu? – przecież główny przeciwnik polityczny siedział jeszcze w Magdeburgu! Nie tworzyła, bo:
1. Nie miała o tym pojęcia!
2. Nie miała odpowiednich kadr!
3. Nie miała autorytetu w społeczeństwie, doświadczonym ciężarami wojny.
Nic więc dziwnego, że Warszawa uroczyście witała powrót Piłsudskiego z Magdeburga, w którym był internowany do ostatniego dnia wojny.
Jedyny „wyczyn” endecji w kraju w tym czasie – to nieudany pucz pułkownika Januszaitisa 5 stycznia 1919 r. , który został osobiście wyśmiany przez Piłsudskiego. Nie umniejszam roli Dmowskiego w walce o zachodnią granice Polski na konferencji w Paryżu, ale tu w kraju – był tylko Piłsudski. Tempo tworzenia kraju, jego administracji, działalności ustawodawczej, rozbudowy armii, która przydała się w 1920 r. było zawrotne, jak nigdy w historii. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski był więc nie tylko żołnierzem, tworzącym etos polskiego wojska, ale też sprawnym politykiem.
Jeden ze znajomych na facebooku napisał: „czy ktoś słyszał kiedykolwiek jakąś pieśń o Dmowskim”? Piłsudski wyruszył do Królestwa z pieśnią powstania styczniowego „Hej strzelcy wraz”. Niedługo potem powstały nowe pieśni legionowe: „Piechota”, „O mój rozmarynie” i kolejne – z którymi identyfikował się naród, a legenda walki budziła Polaków z bojowego uśpienia. Powstała też pieśń, którą sam Piłsudski uznał za najdumniejszą, jaką kiedykolwiek stworzyła Polska – „Legiony”, która wyraża najpierw żal i irytację wobec obojętności, a później pogardę do tych wszystkich, którzy w tych trudnych czasach legionistom nie pomogli. Trzeba też pamiętać, że to właśnie w legionach wyrosły żołnierskie legendy: Hallera, Sikorskiego, Sosnkowskiego, Rydza-Śmigłego, Wieniawy-Długoszowskiego i wielu innych. Choć drogi Hallera i Sikorskiego z Piłsudskim później się rozeszły, to ci generałowie i politycy wzrastali w środowisku wojskowo-politycznym, utworzonym przez Piłsudskiego.
Kończąc – wyrażam wielki szacunek i uznanie dla człowieka czynu, charyzmatycznego człowieka, który obudził w rodakach uśpionego ducha męstwa i waleczności. Wielka idea potrzebuje wielkiego przywódcy. Zacytuje więc relację samego marszałka o fenomenie narodowej solidarności w powstaniu styczniowym: „Wielkości, gdzież twoje imię?”.
Na czyje zlecenie piszą obecnie: bezczelny fałszerz historii, Piotr Zychowicz, piszący że to Piłsudski jest winien pozostawienia Polaków na wschód od granicy ryskiej (wpływ na kształt granicy miała endecja – wbrew federacyjnej koncepcji Piłsudskiego, a głównie – Stanisław Grabski), Konrad Rękas, nazywający Piłsudskiego „szkodnikiem idei niepodległości”, Antoni Gut, nazywający Piłsudskiego „miernotą” – ci wszyscy razem, wraz z Bogną Polcyn, porównujący Piłsudskiego do „Bolka” Wałęsy? Jeżeli dla pani Polcyn płaszczyzną porównania jest internowanie Piłsudskiego w Magdeburgu, a Wałęsy w Arłamowie, to zwracam uwagę, że legioniści nie byli jeńcami wojennymi, więc jako neutralni mogli być tylko internowani – zresztą w Szczypiornie grali w piłkę ręczną (stąd szczypiorniak). Co jest więc niemoralnego w tym, że Piłsudski był internowany? A jak szanowna autorka tych bredni skomentuje fakt internowania prymasa Wyszyńskiego w Komańczy? – też porówna prymasa do Bolka? (geograficznie – Komańcza nie jest tak daleko od Arłamowa).
Artykuł został napisany w 149 rocznicę urodzin Marszałka. Jest to moja odpowiedź na falę ataków na wszystkich, walczących o niepodległość – powstańców listopadowych (Gut), czy powstańców warszawskich (Zychowicz). Swoim anty-polskim jadem nie zniszczycie tradycji historycznej narodu. A ja postaram się o to, by – tak, jak wy obecnie linczujecie naszych bohaterów, dopadł was medialny lincz w tym samym stylu.
Wojciech Górski